poniedziałek, 28 grudnia 2015


Kultura konfliktu po polsku


         Myślę, że jeśli nie przejdziemy przemiany mentalnej w tym względzie ciężko nam będzie coś w tym kraju zmienić. Pamiętacie słynną scenę z "Samych swoich", kiedy babcia wciska Pawlakowi granaty, gdy ten jedzie na rozprawę w sprawie kota mówiąc "sąd sądem ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie". Ta scena najbardziej oddaje charakter polaka. Nie nauczyliśmy się przyjmować argumentów innych. Uparcie tkwimy w swojej racji broniąc jej krzykiem, obrażaniem się lub siłą. To samo podejście przenosi się na naszą politykę. A przez nią na nas. Przez to pewnie zepsuła się w tym roku niejedna wigilia. Szanowałbym to jeszcze jeśli przeciwnik w konflikcie zna istotę problemu i umie używać właściwych argumentów. U nas jednak częściej padają zdania zasłyszane lub przeczytane, w którymś ze stronniczych portali. Jeśli tak będzie, nigdy nie zapanuje zgoda bo jak dogadać się mogą czytelnicy "Do rzeczy"z tymi z "Na temat" jeśli u jednych Prezydent ma 60 % zaufania a u drugich dokładnie odwrotnie. I żaden z uczestników konfliktu nie chce sobie uświadomić, że jest zmanipulowany a jego wiedza jest tylko przyczyną niepotrzebnej kłótni bo i tak do następnych wyborów nic nie będą mogli zmienić.

Miłego popołudnia Tomek

wtorek, 22 grudnia 2015






Mucha nie siada


         Znalazłem na yotube.com taki właśnie filmik. Polecam wszystkim, ale zauważcie jak pięknie pasuje do tych czasów. 
         Wczoraj odwołano naszego szefa Komendanta Głównego gen.bryg. Wiesława Leśniakiewicza. Szczerze to należało się tego spodziewać. Do tej pory każda nowa władza zmieniała Komendanta więc to nic nowego. I zawsze powtarzam, że rozumiem tych co zmieniają bo każdy sprawując władzę chce się otaczać swoimi zaufanymi ludźmi. Wątpliwości budzi natomiast sposób odwoływania, bo osobiście to nie pamiętam kiedy dano szansę odejść komendantom w asyście kompanii honorowej i sztandaru.  Czy aż takie trudne powiedzieć jest wprost, że nie widzi się możliwości współpracy i zobowiązać do przygotowania uroczystości za kilka dni. Tym bardziej, że nas też kiedyś będą żegnali.
        Boli mnie jednak coś innego. Cierpliwie poczytałem wczoraj komentarze pod newsem na ten temat. Było ich bardzo dużo. Mądrzejsze, głupsze, ale znaczna część z nich odnosiła się do osoby Komendanta. Wśród nich wiele było niestety od samych strażaków. Tych, którzy wczoraj mu klaskali, salutowali, gościli Go. A teraz jak z tą tytułową muchą. Miałem kilka razy okazję Go spotkać. Człowiek z wielką kulturą. Znający problematykę straży od podszewki i zawsze umiejący podejść do osobistych problemów strażaków po ludzku. Nie było jego celem gnębienie strażaków lecz ciężka praca na rzecz prestiżu służby. Nie był doskonały, jak każdy z nas. Popełnił wiele błędów, które niestety będziemy pamiętać takich jak choćby szukanie możliwości zakwaterowania uchodźców przez strażaków. Osobiście mam żal o niedowartościowanie administracji w komendach, bo dziś ciężko tam kogoś ściągnąć. Jednak ogólna ocena jego kadencji jest dobra. Nikt nie dokonał takiej zmiany sprzętowej w PSP jak właśnie ON i ciężko będzie ten poziom utrzymać. Za jego czasów zaczęto wynagradzać godziny ponadnormatywne. Nie walczył o nas ? Kto to wie. Gdyby podwyżki dostawali policjanci, strażnicy graniczni itd. a my nie, to się zgadzam, a tak trzeba zdać sobie sprawę, że nie udało się by to nikomu z nas. Jakie jednak prawo do krytykowania Go mają "zwykli" strażacy. Nie mają często pojęcia o specyfice bycia komendantem. Dla nich to często gość, który pije kawkę z nogami na biurku i jeździ po spotkaniach zakończonych bufetem. Prawdziwymi bohaterami są przecież ONI. Niech by zginął kiedyś strażak szybko zobaczycie komu prokurator będzie zadawał pytania. Ciekawym jest, że słowa krytyki nie padają ze strony następców, bo oni mają świadomość odpowiedzialności, a i założę się, że szanują osobę Leśniakiewicza, ale przecież strażak wie lepiej.
    Proszę więc niech każdy z nas wykonuje najlepiej jak potrafi to co do niego należy a ocenianie innych zostawi właściwym przełożonym. Gwarantuję, że będzie wtedy większy porządek. Niejeden z tych krytykantów gdy dostawał swoją szansę szybko pokazywał swą niekompetencję ale strat, które narobił nie dało się już odwrócić.


Miłego wieczoru Tomek

Wybaczcie ale w tym tygodniu już wystarczy. Czas na Święta. Życzę każdemu by przeżył ich magię tak jakby znowu był dzieckiem. Naridzenie Chrystusa niech zaś da radość i spokój nam wszystkim.

poniedziałek, 21 grudnia 2015

http://komixxy.pl/


Spotkania Wigilijne

        Od kilku lat rozwija się tradycja organizowania spotkań wigilijnych dla wszelkich możliwych środowisk. Spotykają się sportowcy, artyści, mundurowi i wielu wielu innych. Może się Wam narażę, ale od dawna jestem temu przeciwny choć nie do końca i spróbuje się obronić.
        Żadne inne święta nie są bardziej rodzinne niż Boże Narodzenie. Wyczekiwane po to by w gronie osób, które kochamy cieszyć się z narodzenia Chrystusa. By ta chwila była wyjątkowa mamy Adwent, czyli czas wyczekiwania. Dla wielu to okazja dla wyrzeczeń, postanowień, ale to wybór każdego z nas. No i w końcu nie każdy jest wierzący. Aby tą wyjątkowość podkreślić, i aby te chwile zostały w naszej pamięci zrodziły się tradycje okazjonalnych potraw i zwyczaj ofiarowania sobie prezentów. Dzięki temu można wracać pamięcią do wigilii sprzed lat wspominając wyjątkowe danie lub prezent. A powiedzcie mi, do którego "branżowego" spotkania wigilijnego umiecie wrócić pamięcią ? Założę się, że macie problem. Ja również. Jeśli już to utrwala się ono wyjątkowym wydarzeniem, które tego dnia miało miejsce. Tak jak dziś kiedy odwołano Komendanta Głównego PSP, z którym jeszcze rano się widzieliśmy. Lub tak jak w 1991 roku kiedy jako młody oficer organizowałem takie spotkanie. Zaszczycił nas wtedy wspaniały Arcybiskup Piszcz i gdy przyszło mu święcić krzyż nikt nie zdjął Mu z kropielnicy kapturka, który z impetem uderzył w krzyż. Jeśli coś takiego się nie zdarzy spotkanie zostaje zapomniane. 
       Wszystkie takie wigilie" odbywają się przed Świętami. Obowiązkowymi daniami w poczęstunku są pierogi, barszcz czerwony, karp smażony i podobne tradycyjne dania. No tak tylko na co będziemy czekać do naszej Wigilii ? Do tego wszystkiego przemowy jak przy każdym święcie. U mnie tradycją jest czytanie fragmentu Biblii, krótkie dziękczynienie i życzenia gospodarza czyli na zmianę Rodziców, brata lub moje. Wystarczy. 
      Dla mnie zrozumiałym jest skromne spotkanie małej, góra kilkunastoosobowej społeczności z wydziału, urzędu tam gdzie pracujemy wspólnie na codzień i tworzymy małą rodzinę. Im liczniejsze to grono tym bardziej spotkanie traci sens. Tam wzajemne życzenia wraz z wzajemnym łamaniem opłatkiem składają sobie nawet niekoniecznie znajomi, a wrogowie i tak na jednej sali unikną takiej okazji. Życzenia choć wielokrotnie szczere po drugim razie zaczynają być "klepane". Myślę, że w tym wszystkim idea świąt umiera. Do tego dołóżcie komercjalizację świąt zaczynających się w supermarketach już po 1 listopada i czar Bożego Narodzenia pryska.
      A teraz niespodzianka. Tak spotykajmy się, ale po świętach. Podsumujmy rok i złóżmy sobie życzenia, ale tą wyjątkowość zostawmy dla swoich rodzin.
      I niech nie obrażą się na mnie wszyscy organizatorzy takich spotkań. Wiem, że intencje są szczere, ale czy nie mam trochę racji ?


Miłego wieczoru Tomek.

czwartek, 17 grudnia 2015

POLICJA

         We wtorek głośnym echem w mediach odbiło się zatrzymanie przez Policję znanego "youtubera" Sylwestra Wardęgi. Większość mediów krytycznie wypowiadało się na temat sposobu zatrzymania i brutalności policjantów. A ja powiem odczepcie się od Policji. Popatrzcie jak wygląda zatrzymanie w USA. Tam nie ma miejsca na dyskusję"o co chodzi? co ja takiego zrobiłem ?" jest wyraźna procedura wobec zatrzymywanych. I każdy obywatel wie, że nie ma żartów. Jeśli się nie podporządkujesz policjant sięgnie po broń i każdy sąd go uniewinni. U nas kamery, komórki zdjęcia, naruszone prawa człowieka. Brońmy swoich praw jako obywatele a nie praw przestępców. Mamy czuć się bezpiecznie a Policja jest od egzekwowania prawa w naszym interesie. Kiedyś procedur nie przestrzegali funkcjonariusze innej służby i skończyło się samobójstwem zatrzymywanej. Kto wtedy miał problemy ? media ? Ludzie dziwią się, że zakłada się kajdanki i cała Polska widzi podejrzanego o korupcję polityka z wykręconymi rekami. Powtarzam taka jest procedura. Pytanie brzmi skąd się w porze aresztowania znajdują tam telewizyjne kamery? Szanujmy Policję zawsze, a nie tylko wtedy jak nam potrzebna jest pomoc. Tak, jak każdy popełnia błędy, ale nie krzyczmy o nich w mediach by w chwili gdy dochodzi do interwencji policjant nie był skrępowany myślami o ewentualnej odpowiedzialności, ale miał pewność że mu nic nie grozi. Autorytet Policji potrzebny jest nam wszystkim. Kiedyś było to narzędzie polityczne ale dziś jest to strażnik naszych praw. Pozdrawiam Policjantów.


Miłego popołudnia Tomek


wtorek, 15 grudnia 2015


KUMULACJA

      Przed nami kolejna kumulacja. Do wygrania 20 milionów. Nadzieja kusi, trudno jej się oprzeć. Trzeba spróbować, bo przecież wszystko może się zmienić. Czy aby na pewno ? Też puszczam lotto i wierzę w swoją wygraną. Wieczór poprzedzający losowanie dla "lottowiczów" to wspaniałe marzenia o domku, samochodzie, pięknym ogrodzie, ruskiej bani, prezentach dla bliskich no i oczywiście nieustannych wakacjach w ciepłych krajach. Wielu jeszcze żegna się z robotą i znienawidzonym szefem. Ja też marzę i to są fajne chwile, może te najpiękniejsze. Jednak gdy nie wygrywam nie rozpaczam. Mało tego wiem, że ktoś lepiej wiedział, że wygrać nie było warto. Ta zmiana wcale nie musi być zmianą na lepsze. Pieniądze mogą skłócić rodzinę, zdemoralizować dzieci. Ludzie będą nam zazdrościć. Odwrócą się od nas bliscy. Można popaść w obsesję strachu przed kradzieżą, porwaniem więc może dobrze, że nie wygrywam. Kto z nas tak naprawdę siebie zna i wie jak to na niego wpłynie ? Gdyby można wygrałbym tyle co mam kredytu ja i moi bliscy i marzyłbym byśmy w zdrowiu i z poczuciem bezpieczeństwa mogli żyć w zdrowiu jak najdłużej. Bo nasze szczęście tkwi w tych dobrych ludziach w naszym otoczeniu, i założę się, że nikt z nas nie zamienił by ich na wygraną. Może więc lepiej nie wygrywać i nauczyć się żyć z tego co się samemu wypracuje i to zrozumieć to jak najszybciej , by nie żyć wieczną nadzieją i oczekiwaniem, a korzystać z radości życia już dzisiaj.

ps. ja nie muszę więc liczby na dzisiaj dla Was 1,29,30, 34,39,48, powodzenia

Miłego popołudnia Tomek

poniedziałek, 14 grudnia 2015

fot. filmweb.pl

Umieć coś docenić

         Życzę Wam wszystkim aby trafiał się Wam fajny Rekolekcjonista. Taki, którego słucha się z przyjemnością, ale i wychodzi z kościoła z błąkającą się po naszych głowach refleksją. Ze mną było tak wczoraj. A parę myśli z jego nauki skojarzyło mi się ze znakomitym dla mnie filmem "Dawca pamięci", po którym też ciężko mi było zasnąć. 
       Dzisiejszy dobrobyt powoduje, że ciężko nam coś docenić. Cóż można wiedzieć o smaku wyczekiwanej na święta szynki skoro wkłada się ją każdego dnia do kanapki. Jak ucieszyć mnie ma smak mandarynki jak kupuje ją w dzień powszedni. Jak ma młodego chłopaka ucieszyć dotyk ręki dziewczyny, o której codziennie marzy jak już dawno czuł piersi niekochanych pchających się do niego dziewczyn. Żeby umieć coś docenić musi mi tego najpierw brakować. Muszę o tym śnić, marzyć by nadszedł ten dzień, ta chwila radości. Film mówi o czymś podobnym czarno-biały świat pozbawiony uczuć, z wyselekcjonowanymi ludźmi, pozbawianymi emocji po zażyciu codziennej pigułki. Czy to świat idealny ? Wręcz odwrotnie. Doskonałe jest tylko Boskie dzieło, bo daje nam brzydotę byśmy widzieli piękno, daje nam nienawiść byśmy czuli miłość, daje kalectwo byśmy cenili zdrowie. I choć okrutne jest to dla tych, którzy są brzydcy, znienawidzeni i kalecy, ale to właśnie im zawdzięczamy radość. To oni mają najtrudniejszą misję do wykonania na tym świecie po to, by inni czuli radość życia. Nikt nie zna Boskiego planu, ale On na pewno wynagrodzi im wszystko to co nie jest ich winą. My zaś zróbmy wszystko by bez głodu cieszyć się posiłkiem, bez biedy cieszyć się dobrobytem, bez nienawiści cieszyć się miłością osób nam bliskich. "Cieszmy się z małych rzeczy w nich wzór na szczęście zapisany jest".

Miłego popołudnia Tomek

czwartek, 10 grudnia 2015


Stan Wojenny

    Przed nami kolejna rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Przeżyłem go jako uczeń szkoły średniej w Gdańsku. Co tydzień stałem w kolejce, w Rejonowym Urzędzie Spraw Wewnętrznych bo tak nazywała się wtedy komenda milicji, by dostać zgodę na przemieszczanie się do innego województwa. Do dziś mam na pamiątkę jedną z takich decyzji. Za klapą nosiło się opornik, a i dostało się przez plecy długą pałką od milicjanta. Dokumenty w kieszeni były obowiązkowe a bagaż prześwietlany był przez milicjantów na dworcu kolejowym. Najgorsze było jednak wtedy to, że w każdym z nas umarła nadzieja na zmiany. Ale to może dzięki temu naród się zjednoczył i mógł nadejść Okrągły Stół i 4 czerwca 1989. Wtedy jednak nikt tego wiedział. Widzieliśmy tylko tragedię tamtych dni, śmierć górników w kopalni Wujek po strajku, z którym nadzieję wiązał każdy Polak. Czas jednak mijał, wszyscy nabraliśmy dystansu do tamtych zdarzeń i dziś postrzegamy go już z większym zrozumieniem. Pamiętam jednak, że wszyscy baliśmy się radzieckiej interwencji i tylko Bóg wie jak mogła potoczyć się historia. Za grosz nie wierzę historykom z IPN-u, że interwencja nam nie groziła. I guzik obchodzą mnie dokumenty z plenum KC KPZR, w których jest napisane, że Rosjanie nie planowali interwencji. Ich mentalność i nie liczenie się z cudzą wolnością pokazują dzisiejsze wydarzenia na Ukrainie, która do dziś mentalnie jest "radziecka" a od strefy wpływów w Polsce też im się ciężko uwolnić (o czekających na rewanż Czecho-Słowaków i Węgrach nie będę wspominał). Wracając do dokumentów to nigdy nie powstają dokumenty z rozmów w cztery oczy, a rozmowa pomiędzy Breżniewem i Jaruzelskim w zaciszu kremlowskiego pokoju mogła mieć taki przebieg: "(B) i co tam towarzyszu poradzicie sobie czy czekacie na naszą pomoc ? - (J)poradzimy sobie - (B) no to zaraz plenum i powiem kolegom, że Polska nie potrzebuje interwencji". W dokumentach będzie tylko to drugie zdanie i czy należy wierzyć tym zapiskom  i wyciągać z nich wnioski? 
       Postać Jaruzelskiego to postać tragiczna. Myślę, że sam czuł odpowiedzialność za ofiary stanu wojennego. Bohaterem go nie zrobię, ale musiał mieć odwagę by podjąć taką decyzje ze świadomością tego co może się wydarzyć. Bardzo istotne jest też to kto egzekwował stan wojenny na ulicy. Bardzo często byli to prości zomowcy, którym sytuacja dała władzę, a oni pojmowali ją jako możliwość poniżania i wyżywania się na wszystkich, którzy wydawali im się trochę mądrzejsi. Odpowiedzialność zawsze jednak spada na przywódców. A co ostatniego stwierdzenia to ktoś odnosząc się do dzisiejszych czasów napisał na FB "chcesz poznać człowieka - daj mu władzę".


Miłego wieczoru Tomek

odsłon z Rosji -0

środa, 9 grudnia 2015

fot. http://giznet.pl/


Inwigilacja - experyment

     Pisząc bloga mam okazję śledzić zarówno ilość jak i miejsca (państwa) osób, które go czytają. Jakim zaskoczeniem było dla mnie, że kilkadziesiąt odsłon pochodziło z Rosji. Zrobiłem więc eksperyment. Jako, że pierwsze rosyjskie odsłony skojarzyłem z umieszczeniem na blogu zdjęcia Putina zrobiłem to po raz kolejny. I znów pojawiło się kilkanaście odsłon. Dziś eksperymentalnie robię to po raz ostatni, bo przecież jestem niewierny Tomasz. O czym to jednak świadczy ? Otóż dochodzę do wniosku, że filmowa rzeczywistość stała się faktem. Służby specjalne posiadają programy do rozpoznawania twarzy. Kiedy więc pojawia się zdjęcie Putina witryna natychmiast jest sprawdzana. Co tam napisano o naszym wodzu. Zauważcie jednak, że mogłoby to być doskonałe narzędzie w poszukiwaniu przestępców, którzy wielokrotnie nawet nieopatrznie mogą pojawiać się na zdjęciach na portalach społecznościowych. Tu jednak do inwigilacji nikomu się nie spieszy, a dla mnie to właśnie ich łapanie jest tym na czym jako obywatelowi zależy mi najbardziej. Założę się, że jak będę wrogiem politycznym to prześwietlony będę w sieci na całym globie. Tak więc jutro napiszę krótko o rosyjskich odsłonach i wtedy wnioski wyciągniemy sobie sami.

Miłego popołudnia Tomek

wtorek, 8 grudnia 2015


KRACH

       Obejrzałem dzisiaj materiał CNN informujący, że sytuacja w Polsce zmierza w złym kierunku i przyjąłem go z wielkim niepokojem. Dziś żaden kraj na świecie nie jest już gospodarczą wyspą lecz mechanizmem powiązanym z gospodarką światową. Nie zbudujesz więc silnej gospodarki próbując ignorować jej prawa. Mnie też nie podoba się to, że można spekulować walutą danego kraju lub z dnia na dzień uciec z kapitałem w inną część świata, ale tak dzisiaj jest i trzeba się do tego dostosować. Nie można więc prowadzić swojej polityki międzynarodowej, ale i tej wewnętrznej nie licząc się z reakcjami innych rynków. 
         Tak naprawdę to bardzo szanuję Prawo i Sprawiedliwość za chęć reform, bo stagnacja PO w tym zakresie wkurzała mnie od dawna, a w wyborcze obietnice zmian ciężko było uwierzyć. I nie ma znaczenia, że częściowo PiS wycofuje się ze swoich obietnic. Chce jednak coś zrobić, a korekty (zmiany) w stosunku do zapowiedzi przedwyborczych świadczą tylko o rozsądku osób odpowiedzialnych za sprawy gospodarcze. Nie ma się też co przerażać zwiększeniem deficytu o 0,5 %. Jest taka szkoła, która mówi, że jego niewielkie podniesienie może przyspieszyć gospodarkę. Warunkiem jest aby te pieniądze pozostały w tym kraju i w naszym systemie podatkowym. Niestety rynek reaguje również na inne rzeczy. Jak reaguje wystarczy popatrzeć na notowania giełdowe za ostatni miesiąc. Większość spółek odnotowała co najmniej kilkunastoprocentowe spadki. To tak jakby nagle z tej samej pensji nie starczyło już na chleb, mleko, szynkę i utrzymanie domu, które kupowaliśmy każdego miesiąca. I wtedy nawet podwyżka w firmie czy np. 500 złotych na dziecko nie zapewnią mi takiej samej pewności jaką miałem wcześniej.
        Dlaczego istotne jest to, że materiał nadał CNN. Bo to nie Niemiecka i Rosyjska stacja, gdzie sąsiedzi mogą rozgrywać swoją politykę i można im nie wierzyć. Amerykanie to jednak strategiczny partner PiSu. Więc jeśli przyjaciel nas tak postrzega to trzeba wyciągać wnioski.
        Z przykrością stwierdzam, że świat potrzebuje i kocha obłudę. Jeśli więc chcemy coś robić w naszym kraju, to takie cechy musimy nadać wszystkim naszym decyzjom. Gdy będziemy rządzić na zasadzie, że wszystko nam wolno szybko stracimy wsparcie, a węgierski kapitał nam nie pomoże. Do zrobienia jest wiele, ale należy to robić w białych rękawiczkach, a politykę międzynarodową  w zaciszu gabinetów, bo tylko wtedy utrzymamy swą wiarygodność dla światowych mechanizmów finansowych, a na giełdę zawita znów hossa.   

Miłego wieczoru Tomek

poniedziałek, 7 grudnia 2015



Polak Polakowi Polakiem

     W sobotę w miłym towarzystwie pojawił się temat osoby, którą zwolniono z wysokiego stanowiska na podstawie donosu. Oczywiście żmudne dochodzenie nic nie udowodniło. Było już jednak za późno, bo kto inny zajął już to miejsce. Jako, że znałem człowieka próbowałem go w towarzystwie bronić. Puenta była jednak taka, że na  pewno coś miał na sumieniu tylko nie udało się tego udowodnić. I stwierdzam z przykrością, że tak właśnie z nami jest. Jeśli piszą, mówią, uważamy że na pewno coś jest na rzeczy. Nigdy nie umiemy się zastanowić co by było gdyby taka sytuacja dotknęła nas. Chcielibyśmy udowodnić wszystkim, że to nie prawda, ale czy będziemy mieli szansę ? Pracuje w firmie gdzie donos typu sąsiad na sąsiada jest na porządku dziennym (ale nie tylko takie są donosy). Kiedy wgłębiamy się w sprawę okazuje się, że za wszystkim stoi taki czy inny konflikt sąsiedzki. Np. sąsiad zwrócił uwagę by ogarnąć śmieci na działce bo przelatują z wiatrem na jego posesję. Reakcja jest szybka kilka zdań napisanych przez tego, któremu zwrócono uwagę o tym, jak to sąsiad wybudował za kradzione i jeszcze niezgodnie z prawem bo wiatka stoi o metr za blisko granicy mojej działki. Czy ukradł nie mnie rozstrzygać ale faktycznie wiata jest za blisko i trzeba wydać decyzję o rozbiórce. Nie jest ważne, że posesja świeci blaskiem, czystością i jest wzorem do pozazdroszczenia, a już szczególnie widać to na tle sąsiada, który doniósł, gdzie podwórko przypomina PGR z lat 70 tych. Prawo zostało naruszone. Bałaganiarz triumfuje a reszta zaczyna wierzyć, że skoro tu złamano prawo to pewnie i nakradł.
       Kiedy przy stole podałem kilka takich przykładów to w końcu rozmówca przyznał mi rację. Sam stwierdził, że pracując za granicą cieszy się, że jest daleko od Polaków, bo stać ich na najgorsze rzeczy.  
      Pisząc powyższe proszę o jedno nie wydawajmy za szybko wyroków, bo naprawdę robimy ludziom krzywdę. Nie podpisujmy za szybko petycji o odwołanie szefów, bo za tym wielokrotnie stoją jedynie pomówienia. I umiejmy rozróżnić czy to on ukradł czy jemu ukradziono, bo najczęściej powtarzamy jedynie, że był zamieszany w sprawę kradzieży.

Miłego wieczoru Tomek

czwartek, 3 grudnia 2015

http://www.bezrobocie.eu/

Walka z bezrobociem

    Tematem wracającym przy okazji każdych wyborów jest walka z bezrobociem. Na czym ona niby ma polegać nikt jakoś sprecyzować nie potrafi. Mamy ściągać inwestorów, ale jak i czym ? Są miasta, które o taki rzeczy martwić się nie muszą, tylko jak przyciągnąć inwestora na prowincję ? Co może tak naprawdę zaoferować samorząd :działkę, podatek od nieruchomości i przygotowanie infrastruktury. Co do działki to ostatnio udało się przekazać w Elblągu działkę dla uczelni EUHE. Jaka forma własności, dzierżawy czy zarządu nad działką to inna sprawa ale miasto podjęło uchwałę w tej sprawie. Argumentowano, że uczelnia to nie działalność komercyjna. Ha ha ha. To dziś jeden z lepszych biznesów. Skoro jednak było można to dlaczego nie można zrobić czegoś podobnego w stosunku do przemysłu ? Od dawna mówiłem, że miasto powinno mieć swój program, w którym przedstawia ofertę dla przedsiębiorców sprzedaży ziemi za bezcen i możliwość zwolnienia z podatku od nieruchomości ale obłożone wymaganiami. Warunkiem byłoby np. obowiązek ukończenia inwestycji w określonym czasie, stworzenia iluś tam stanowisk pracy i funkcjonowania przedsiębiorstwa w jakimś tam czasie. Od tych obowiązków uzależniona byłaby ulga. Gdyby program przyjęty był przez Radę Miasta nikt nie podejrzewałby Prezydenta o korupcję i nie zarzucałby mu sprzedaży ziemi po zaniżonej wartości. Po latach wynikających z zawartego kontraktu nawet gdyby firma upadła zawsze pozostanie infrastruktura, na którą łatwiej przyjdzie nowy inwestor. Jeśli firma z kontraktu się nie wywiąże ziemia wraca do właściciela ale już razem z tym co na niej powstało. Wiem, że brzmi to prosto i pięknie, ale pewnie prawnie nie wygląda to już tak różowo. Myślę jednak, że pomysł wyznacza słuszny kierunek w myśleniu samorządu. 
      Jeśli chodzi o przygotowanie infrastruktury przez samorząd to dziś jest ostatnia szansa. Obecna perspektywa finansowa środków unijnych powinna być przeznaczona na te właśnie cele. Wiem, że potrzebne są baseny, stadiony, ratusze, szkoły. Ale one nie dadzą w przyszłości podatku dla samorządu a jedynie dodatkowe obciążenie finansowe. I jak to wszystko utrzymać gdy skończą się środki unijne tego już nikt nie wie.
      I na koniec. Bogate gminy walczą z "janosikowym" ale jeśli tak to oddajcie nam siedzibę Browaru, Alstomu (dziś GE) i wszystkich firm, które produkcją mają tutaj a dyrekcję w Warszawie. I dajcie nam ich podatki.

Miłego wieczoru Tomek

środa, 2 grudnia 2015



Podatki


       Do czego sprowadza się w gruncie rzeczy unikanie płacenia podatków ? Do naliczania nadmiernych kosztów i udowadniania fiskusowi, że nic nie zarobiliśmy. Wszystko leży więc w skomplikowanym systemie naliczania kosztów. Prowadzi to do sytuacji, że koszty kreowane są wielokrotnie przez firmy a szczególnie supermarkety. Zawsze można przecież zamówić analizę badania rynku w jakiejś zachodniej firmie, uruchomić kampanie promocyjną i reklamową, czy też zamówić bzdurny audyt w firmie. Kosztuje to majątek, pieniądze są transferowane do innego podmiotu (często za granicę), a efektem analizy czy audytu może być przecież wniosek, że wszystko działa ok. W telewizji widzimy zaś zachodnią reklamę, do której głosy podkładają polscy aktorzy (nienawidzę tego i takiego towaru nie kupię). Myślę więc, że dzisiejsze dodatkowe opodatkowanie supermarketów ostatecznie odbije się na polskich producentach i klientach, a nie o to przecież pomysłodawcy chodzi.
      Może na podatkach znam się mało, ale rozwiązanie widzę tylko jedno to uproszczenie systemu naliczania kosztów i .....obniżka podatków. Tak tak. Co jest głównym kosztem ? Dla przedsiębiorcy zakup towarów i urządzeń do produkcji, dla handlu koszt zakupu towarów, a dla wszystkich "koszty pracownicze". Zakładając pełną księgowość magazynową i system kas fiskalnych jesteśmy w stanie oszacować zysk firmy (po odliczeniu kosztów zakupu i pracy) i z tego naliczyć podatek. Co nas ma obchodzić reklama firmy, wieczne remonty pomieszczeń, audyty, nowe meble, samochody, ich utrzymanie, telefony ? Po zakwalifikowaniu tych kosztów okaże się, że właśnie my obywatele na tym nic nie skorzystamy bo nikt nie odprowadzi podatku CIT. Zrozumiałym jest jednak, że wszystko to co wymieniłem (i wiele wiele więcej) jest nieodłącznym elementem funkcjonowania firm. Te pieniądze dałbym firmom poprzez właśnie obniżenie stawki CIT (o ile niech policzą ekonomiści). Właściciel zastanowi się wtedy 3 razy bardziej co mu się opłaci. A i przypilnuje w firmie by jak najmniej materiału do produkcji czy handlu szło na straty. Nie straci na tym producent bo istotna będzie marża-zysk. Pracownik bo będzie kosztem. Odbierzemy też to co najważniejsze. To możliwość transferowania pieniędzy. O wiele prostsza będzie też księgowość i kontrola skarbowa.

Miłego wieczoru Tomek

ps. Kiedy pisałem, w zeszłym tygodniu, o Trybunale Konstytucyjnym, żartując, podpowiadałem o możliwości złożenia przez sędziów ślubowania na piśmie. I co? Wczoraj Prof. Andrzej Zoll robi dokładnie to samo. Czyta mojego bloga ? miło mi

wtorek, 1 grudnia 2015

https://pisanieprywatyzacja.files.wordpress.com

Prywatyzacja czy wyprzedaż ?

    Prywatyzacja lat 90-tych miała być wybawieniem dla polskiej gospodarki, ale czy na pewno była ? Dla wielu z nas termin "wyprzedaż majątku narodowego" jest niestety bliższy. Z czego się to wywodzi ? Przede wszystkim z naszych oczekiwań. Myśleliśmy raczej, że zachodni kapitał przyjdzie do branż, które radziły sobie w Polsce kiepsko i pokaże nam z czego można zrobić dobry biznes. I tak patrzeliśmy na upadające w naszym mieście zakłady i czekaliśmy na zachodniego inwestora. Tylko jakoś się nie doczekaliśmy. Tymczasem tak gdzie kwitła produkcja i wiadomym było, że zakład radzi sobie na rynkach nie tylko krajowych od razu pojawiło się zainteresowanie firm zachodnich. I jako pierwszy sprzedaliśmy w Elblągu Zamech a potem browar. Mało tego powstałe na ich infrastrukturze zakłady obdarowaliśmy ulgami podatkowymi. Nie wspomnę, że zakłady sprzedano tak naprawdę zachodniej konkurencji. Nie jestem przeciwnikiem prywatyzacji. Prywatny (we wszelakiej formie) system zarządzania jest wydajniejszy. Optymalizuje koszty firmy, obsadę kadrową i jest gwarancją konkurencyjności jednak czy naprawdę nie byliśmy w stanie zrobić tego sami. Zwalniając nasze zakłady z podatku stworzylibyśmy im przecież możliwość pozyskania środków na nowe technologię by mogły dogonić zachodnią konkurencję. 
    Ukłonem dla zachodniego kapitału powinna być możliwość stawiania w Polsce nowych fabryk i to powiązana z okresem ulg podatkowych. Rosłoby zatrudnienie, produkcja, powstawała nowa infrastruktura, a w końcu zaczęłyby spływać podatki. Tymczasem wpuściliśmy zachodnie supermarkety z towarem, który niekoniecznie wytwarzany był u nas, a jeśli tak, to kupowany od producenta po zaniżonych cenach. Na dokładkę zafundowaliśmy im wakacje podatkowe.
   I gdzie jest kapitał, który miał uratować elbląskie zakłady takie jak Renoma, Plastyk, Buczek, Wolność, Postęp, Truso. Jakoś nigdy do nich nie dotarł, a zakładów już nie ma. No i gdzie są pieniądze z prywatyzacji ? Miały powstać z nich drogi, poprawiać infrastruktura i co ? Gdyby nie środki unijne i samorządy do dziś, być może, wiele by się nie zmieniło.

Miłego wieczoru Tomek

poniedziałek, 30 listopada 2015


Postęp

      Człowiek jest dumny z postępu i osiągnięć techniki. Trudno jednak nie zauważyć, że nawet najwspanialsze wynalazki mogą mu tak samo służyć jak i szkodzić. Cóż takiego jest w człowieku, że podświadomie dąży do samozagłady. Z czym dzisiaj kojarzą się wam internet, telefon komórkowy, samochód czy rozszczepienie atomu. Z założenia internet powinien być źródłem wiedzy i wymiany informacji, telefon narzędziem komunikacji, samochód narzędziem do przemieszczania człowieka a rozszczepienie atomu źródłem niespożytej energii. A z czym, za sprawą człowieka kojarzą się nam te wynalazki ? Internet w pozyskiwaniu wiedzy jest nieoceniony, ale za jego sprawą młodzież nie wychyla nosa z domu, edukacja seksualna rozpoczyna się przedwcześnie i pierwszy widok niechcący podejrzanej sąsiadki jest już żadną frajdą, dowiesz się w nim jak skonstruować bombę, zabić. Email jeszcze niedawno kojarzący się z fajnymi filmikami przesyłanymi przez kolegów dziś zasypuje mnie śmieciami reklamowymi i jest narzędziem przesyłania przez przełożonych poleceń z bardzo krótkim terminem realizacji. Komórka to zawalony urlop przez tych, którzy nie potrafią go uszanować, a wycisza się wtedy gdy właśnie wracam do pracy. Samochód powoduje, że zamiast dziś załatwić jedną sprawę to załatwiam ich kilka bo przecież mam się czym przemieszczać. Tempo i tętno rośnie , a potem skarżymy się jak nam życie ucieka. O rozszczepieniu atomu wiadomo co mógłbym napisać.
    Tak więc zamiast usiąść z wędką nad stawem, posłuchać śpiewu ptaków, szumu drzew to odbieramy telefony, sprawdzamy facebooka pędzimy do domu by zdążyć na wiadomości by te straszyły nas "osiągnięciami cywilizacji".

czwartek, 26 listopada 2015




Wyższe wykształcenie


          Kiedy w latach 90-tych mówiono, że w Polsce jest za mało ludzi z wyższym wykształceniem, to chyba nie miano na myśli takiej „produkcji” jaka ma miejsce dzisiaj. Niestety niekoniecznie za  ilością idzie dzisiaj jakość wyższego wykształcenia. Kiedyś ukończenie właściwie każdej wyższej uczelni  było gwarancją poziomu wiedzy jaką reprezentował jej absolwent .  Dzisiaj niestety rzadko kiedy idzie to w parze. Dla wielu magistrów dobrze, że wymyślono WORD-a,  bo pisma z wielu urzędów  zawierałyby niezliczoną ilość błędów ortograficznych. Nie chcę nikogo obrażać, bo skrzywdzę wielu, którzy skończyliby i te dawne uczelnie. Sam jednak przyznajcie, że dziś posiadanie dyplomu dowolnej uczelni nie jest przepustką, tak jak kiedyś, do znalezienia zatrudnienia. Pracodawca bardziej oczekuje umiejętności potwierdzonej dyplomem, a nie dyplomu, za którym nie stoją żadne umiejętności.  Wiem,  nie można mieć żalu do ludzi, że znając taryfikator w danym zawodzie, albo kryteria naboru na dane stanowisko po prostu szukają metody by wykształcenie zdobyć. Nie powinno to jednak odbywać się tak łatwo jak ma to miejsce dzisiaj. Prawdą jest też, że bez pracy  dyplomu nikt im nie da, ale mam wrażenie, że wielokrotnie wystarczyć „ruszyć palcem w bucie” by tytuł zdobyć, a najważniejszym dniem w życiu uczelni jest termin wpłaty czesnego.  Ludzie muszą mieć szansę i dostęp do wyższego wykształcenia, ale niech będzie ono gwarancją jakości  wiedzy. Jest to również w interesie uczelni i jej absolwentów, bo z jej uznaną marką łatwiej będzie znaleźć pracę. 
        I na koniec coś równie ważnego. Ukończenie uczelni nie ma być powodem, by szybko zmienić sobie identyfikator czy wizytówkę na drzwiach. Ten skrót przed nazwiskiem naprawdę nie ma wpływu na to co reprezentujesz sobą jako człowiek. 

środa, 25 listopada 2015

http://www.nieprzeczytane.pl/

Jack Strong


       Choć od kilku lat postać Ryszarda Kuklińskiego przedstawia się nam jako bohatera narodowego, nakręca się o nim film, to gdy rozmawiam z ludźmi nikt jakoś nie potwierdza, że widzi go takim jakim próbuje się go nam przedstawić. Śmieszne, że nawet czytając wikipedię nawet jego słabości do kobiet przypisuje się dziś wymiar poświęcenia i pracy operacyjnej. Spróbujcie to powiedzieć dawnym oficerom a powiedzą wam co o tym sądzą. Mój Tata był oficerem Wojska Polskiego i nie myślał, że służył systemowi, tylko że służył ojczyźnie tak jak potrafił najlepiej. Remontował szkoły ze swoimi żołnierzami, ratował po powodzi Wyspę Nowakowską a gdy wpadł czołg do Szkarpawy dowodził akcją jago wyciągania i sam osobiście wyciągał ciała żołnierzy. I wiem, że był gotowy walczyć nie za ideę ale za Polskę. Kto jest więc bohaterem ? Bo patrząc miarą, że bohaterem jest każdy ten co system osłabiał to okaże się, że zostać nimi powinni bumelanci, bikiniarze i niebieskie ptaki a nie ci co odbudowywali nasz kraj i wykonywali 500 % normy. Śmieliśmy się z nich ale oni naprawdę pracowali szczerze wierząc, że pracują dla Polski, a tylko władza dorabiała do tego idę i umiejętnie nimi manipulowała (wystarczy obejrzeć Bronka w serialu "Dom"). Czemu próbuje się nam zbudować tak kontrowersyjny autorytet ? Młody człowiek ma prawo czuć się zagubiony bo może dziś sprzedając władzę jutro okaże się bohaterem. I trochę to prawda bo wraz z każdymi wyborami wzorzec bohatera się zmienia a wszyscy wiemy, że nie powinien.

Miłego wieczoru Tomek

wtorek, 24 listopada 2015

http://memytutaj.pl/

Zasadnicza Służba Wojskowa


       Czasy są "gorące", Za naszą granicą trwa regularna wojna. W Turcji konflikt na lini Rosja NATO. Temat wojska jest więc jak najbardziej aktualny. Pisząc tego posta może się narażę wielu (szczególnie młodym) ludziom, ale jestem zwolennikiem przywrócenia zasadniczej służby wojskowej. Widzę w jej powrocie podwójną korzyść. Pierwszą to przy utrzymaniu liczebności na dzisiejszym poziomie Wojska Polskiego zwiększenie liczby osób, które z marszu już przeszkolone zasiliłyby szeregi rezerwistów powoływanych w sytuacji zagrożenia. Dzisiejsi rezerwiści to coraz już starsi żołnierze służby zasadniczej z lat 90 i początku 21 wieku. Mimo wielkiego szacunku do ich poziomu wyszkolenia uczyli się jeszcze na sprzęcie wyprodukowanym w dawnym układzie warszawskim i o tym, który trafił do nas już w NATO mają prawo wiedzieć niewiele. O zdrowiu i sile fizycznej nie wspominam. Od czasów ich służby, gdy zlikwidowano zasadniczą służbę wojskową nie szkolimy już przyszłych rezerwistów, a wszelkie próby ratowania tego systemu jak choćby NSR nie sprawdzają się. W razie mobilizacji czeka nas więc przyspieszony system szkolenia młodzieńców, którego efektem będzie niedoświadczony żołnierz. Taki obrońca granic na pewno nie gwarantuje nam bezpieczeństwa, a rozkazy jego dowódców wysyłających go do boju brzmieć będą jak wyroki śmierci.
     Po drugie nikt nie docenia roli wychowawczej zasadniczej służby wojskowej. Do wojska szedł młody człowiek a wychodził mężczyzna. Wojsko było straszakiem dla wszystkich "niebieskich ptaków". W wojsku prócz "łamania karków" uczono młodych mężczyzn zawodu. Przy okazji zbiegał się z tym wyż demograficzny, bo młody tata jako jedyny żywiciel rodziny zwolniony był ze służby. Tę różnicę pomiędzy człowiekiem, który odbył ZSW a dzisiejszym młodym mężczyzną widać szczególnie podczas naboru do pracy. To już są inni ludzie. Roszczeniowi, niepokorni, nie nauczeni  ciężkiej pracy i posiadający jedynie kwalifikacje ale już rzadko umiejętności (oczywiście uogólniam ale tak wygląda średnia). 
     Dyskutować możemy o czasie ZSW ale nie powinniśmy kwestionować jej zasadności. Osobiście zlikwidowałbym Urzędy Pracy, albo przynajmniej zreformował a środki przeznaczył na powrót ZSW, bo była ona gwarancją przygotowania przyszłego dobrego pracownika.

Miłego wieczoru Tomek



poniedziałek, 23 listopada 2015

fot. polskieradio.pl

Trybunał Konstytucyjny

     Nie spodziewałem się, że tak szybko będę odwoływał się do swojego wcześniejszego posta. Myślę o tym z dnia 6.10.2015, w którym pisałem o trzeciej władzy. Niezależne sądownictwo jako warunek demokracji. Wszystko co dzieje się wokół Trybunału jednoznacznie wskazuje na chęć zawładnięcia przez rządzące partie sądownictwa. I dotyczy to zarówno poprzedniej jak i dzisiejszej władzy. Bo czym innym jest próba wpłynięcia na obsadę sędziowską. Jeśli sąd miałby być niezależny to przecież obojętny powinien być skład ludzki. Istotnym powinny być jedynie kompetencje. A skoro trwa walka o obsadę personalną to znaczy, że niezależność sądu to mit. Liczy się jego dyspozycyjność i orzekanie wyroków zgodnie z zapotrzebowaniem władzy. Kto więc stanie na straży obywatela ? - NIKT. Jak może, w kraju, w którym działają niezawisłe sądy minister sprawiedliwości mówić, że społeczeństwo może mieć gwarancję, że taki a taki przestępca przez minimum 20 lat nie wyjdzie z  więzienia ? Może i słuszne, że będzie siedział, ale od orzekania wyroku jest sąd , a nie minister. Ten, jest od tego by sądy działały sprawnie, a sprawy nie ciągnęły się w nieskończoność. Odpowiada też za jakość działania prokuratury, która jest jedynie oskarżycielem a nie sędzią. Chyba, że chodzi o zwykłą socjotechnikę.
   Podsumowując chyba miałem rację, że sędziowie okręgowi winni pochodzić z wyborów powszechnych w swoich okręgach, a ich reprezentacja tworzyć powinna niezależne struktury centralne. Wtedy i politycy zaczną szanować polskie prawo.


ps. Czytałem zapisy ustawowe dot. trybunału w sprawie złożenia ślubowania przez wybranych sędziów. Rzeczywiście sytuacja jest o tyle dziwna, że sędziami zostali, a nie mogą sprawować swej funkcji. Zapis mówi o złożeniu ślubowania wobec Prezydenta. Może więc "falandyzując" prawo powinni oni złożyć ślubowanie na piśmie za potwierdzeniem odbioru w Kancelarii Prezydenta tytułując je "składam wobec Prezydenta RP ślubowanie następującej treści...."

Pozdrawiam miłego wieczoru Tomek

czwartek, 19 listopada 2015

http://dobradusza.blogspot.com/


O Polaku i złotej rybce


       Wczoraj byłem w podróży, odwiedziłem Warszawę, a taka wyprawa to znakomita okazja do przemyśleń.
      Przypomniałem sobie czasy gdy miałem lat 16. Tata jeździł Syrenką 105, a my marzyliśmy, że jak będziemy dorośli będziemy mieli samochód (marzyłem o Fiacie Uno), mieszkanie z 3 pokojami, pojedziemy na Węgry albo do Bułgarii. O zachodzie Europy nie było mowy. Tylko, gdy liczyliśmy ile to lat będziemy mieli, gdy będzie rok 2000 to jakoś tak wychodziło, że będziemy tacy starzy. Czas minął mam 4 pokoje, kawałek ziemi, 2 samochody i co jestem szczęśliwy ? Ja tak i to bardzo bo pamiętam moje marzenia i cieszę się z ich spełniania. Polak jednak zachowuje się jak w znanej bajce. Mało, mało, mało. Szybko przyzwyczaja się do tego co już ma i mało. Najpierw marzy by pracę dostać, a gdy już ją ma to mało zarabia, ma kiepskiego szefa, a właściciel za "jego ciężką prace rozbija się po świecie".
    Gdy jechałem widziałem piękny stadion, mieniącą się kolorami Stolicę. Jechałem wiele kilometrów czteropasmową drogą a w wielu miejscach budowano kolejne jej kilometry. Ludzie jeździli po niej pięknymi samochodami i tylko gdy siądą do wieczornej kolacji znów zaczną narzekać. W życiu nic nie dzieje się w sposób cudowny na wszystko potrzeba czasu i pracy. I jeśli chcemy docenić to co już mamy pamiętajmy o czym marzyliśmy wczoraj, doceńmy i dziękujmy za to co mamy, bo jak nie to skończymy jak rybak i jego żona i nigdy nie będziemy szczęśliwi. 
       

środa, 18 listopada 2015

rys. http://www.xdpedia.com/

Reforma oświaty
     

         Nie wiem czy polskiej oświacie potrzebny jest powrót do dawnego systemu szkolnictwa, bo od tego są fachowcy. Jednak już od początku byłem przeciwnikiem reformy z 1999 r. (swoją drogą każda z reform rządu AWS firmowanych przez premiera Buzka okazała się klapą a jakoś nikt nie poniósł za to politycznej odpowiedzialności). Zupełnie niechcący doświadczyłem na własnej skórze mini reformy. Oto bowiem, gdy skończyłem szóstą klasę zlikwidowano SP 24 przy ulicy Wyżynnej i przeniesiono mnie do SP 16. Do dziś 7 i 8 klasę wspominam  jako traumę. Po pierwsze zapomnieliśmy o pozycji jaką wypracowaliśmy sobie w starej szkole i dla wielu było to ciężkie doświadczenie. Po drugie byliśmy intruzem i jako tacy byliśmy traktowani do ukończenia szkoły przez kolegów z sąsiednich klas (pamiętam wiele bójek pomiędzy chłopakami, w których "buzowała adrenalina"). Korzyści edukacyjnych nie pamietam wcale. Istotnym było również, że w tej samej szkole były małe dzieci i w tych starszych wykształcały się instynkty opiekuńcze. Pamiętam, że istotną rolę straszaka odgrywała w naszym mieście "dycha" czyli szkoła specjalna, do której przenoszono dzieci nie radzące sobie w nauce, ale również sprawiające kłopoty wychowawcze. Dzięki temu górą był nauczyciel a nie przemądrzały wrzaskliwy rodzic, któremu dla świetego spokoju nauczyciel dziś ustępuje, a tak rodzi się niesprawiedliwość. Zresztą za uczniem idzie pieniądz itd. Po drugie szkoły średnie. Wczorajsza dawała nam konkretny zawód. Ja zostałem tak technikiem radiowo-telewizyjnym. A dzisiaj jak słyszę o innowacjach pedagogicznych, które może ściągają uczniów, ale na pewno nie dają zawodu to włos jeży mi się na głowie. Średnia szkoła dokonywała naturalnego podziału na tych, którzy będą pracownikami fizycznymi czy wykonywać jakieś rzemiosło (fryzjer, krawiec, elektryk itp.) i uwaga nie zamykała drogi rozwoju. Kształciła średni personel techniczny (technika), albo przygotowywała ludzi do podjęcia studiów (ogólniaki). Dla tych co się nie udało pozostawały szkoły pomaturalne. Każdy z nas godził się jednak ze swoją przyszłą rolą w życiu zawodowym, zyskiwał wiedzę, a przede wszystkim zawód. Dziś mamy totalnie zaniedbane szkolnictwo zawodowe za to rozwinięte nic nie dające ogólniaki. O wyższym szkolnictwie napiszę kiedy indziej dzisiaj zapytam tylko jaką wartość zawodową stanowi absolwent takiego szkolnictwa i po co mami się młodego człowieka myślą o wyższym wykształceniu jak i tak z marzeń o świetlanej przyszłości pana magistra wielokrotnie pozostaje frustracja, gdy życie zmusza do podjęcia pracy fizycznej.

Miłego wieczoru Tomek

poniedziałek, 16 listopada 2015



Życie dogania najczarniejsze scenariusze


       Trudno pojąć to co niepojęte. Trudno zrozumieć to co niezrozumiałe. Europejczyk ze swoją mentalnością opartą na chrześcijańskim rodowodzie nigdy nie pojmie zamachowców, dla których własne życie nie ma żadnych wartości. I choć oglądamy niejeden film o zamachowcach to inaczej jest patrzeć na to w kategoriach rozrywki na ekranie, a czym innym jest życie i to co dzieje się wokół nas. Dziś boję się bardziej co się stanie jeśli w ręce zamachowców wpadnie broń masowego rażenia, bo dla nich nie będzie miało znaczenia jaki zapalnik odpala.

       Nie sposób przy tej okazji nie napisać o uchodźcach. Jako chrześcijanin mam olbrzymi problem z określeniem swojego stosunku do nich. W kategoriach ludzkich nie ufam im i zwyczajnie ich się boję. W końcu to mój dom i to ja decyduje kogo do niego wpuszczę. W kategoriach chrześcijańskich widzę drugiego człowieka oczekującego pomocy i miłosierdzia. I ciężko mi określić tak jak pod sklepem gdy ktoś prosi mnie o pomoc jakie są jego rzeczywiste intencje. Gdybym był ich pewien pewnie wiedziałbym co uczynić ale kto mi da pewność ?
      Uchodźcy już są choć nie mogę się nadziwić jak do tego dopuszczono. Spróbujmy dziś w nocy przekroczyć rosyjską granicę. Nawet na morzu czeka nas seria z karabinu i pewna śmierć. Gdyby strzałami ostrzegawczymi potraktowano pierwszy ponton nie byłoby ich potem tysiące. Czas więc powołać międzynarodowe siły ochrony granic w UE i bronić naszego domu. A ci co już są ? Może to będzie radykalne ale Ci wszyscy, którzy dadzą potwierdzić swoją tożsamość i właściwe do tego służby sprawdzą, że nie mamy do czynienia z jakimkolwiek zagrożeniem nawet po linii rodzinnej w mojej ocenie mogliby dostać szansę, ale cała reszta powinna trafić do obozów dla uchodźców, z których zawsze będzie możliwość deportacji do kraju, z którego pochodzą, ale brak będzie szansy na swobodne zamieszkanie w UE. Pamiętajmy bowiem, że wielu z nich świadomie nie mówi skąd pochodzi utrudniając deportację.
       I na koniec to najgorsze. Terroryzm staje się niestety argumentem dla różnych zachowań władzy. Najpierw pewnie będą zmasowane naloty i próba walki z ISIS. Dobrze wiemy, że nieskuteczna, a powodująca niestety jedynie kontrreakcję. Potem rządy będą dążyć  by otrzymać prawne narzędzia do tego by bronić nas przed terroryzmem. Podsłuchy, przeszukania, inwigilacja społeczeństwa ostatecznie łącznie z zachipowaniem nas wszystkich. Potem stanie się to narzędziem do walki politycznej. Inaczej zabrzmi bowiem dla władzy podsłuchane w telefonie zdanie do kolegi ze szkoły "jutro wysadzę tę budę" jeśli autorem słów będzie zwykły Kowalski a inaczej gdy wypowie je syn lidera opozycji , bo wtedy dowiemy się o udaremnionym spisku mającym na celu wysadzenie szkoły.


Miłego wieczoru Tomek

czwartek, 12 listopada 2015

http://nonsensopedia.wikia.com/

Jan Antony Vincent-Rostowski minister czy księgowy ?

Obiecałem kiedyś poświęcić parę słów temu Panu, więc dotrzymuję słowa. Dla mnie to główny autor kryzysu w Polsce i główny winowajca porażki wyborczej PO. Uważam tak, bo nieprawdą jest to co nam mówiono, że ponosimy skutki kryzysu światowego. Strzępy trafiają wprawdzie w każdą gospodarkę, ale kraje, które nie były w tym czasie w strefie euro i dolara a były stabilne politycznie doskonale radziły sobie w czasie kryzysu a nawet przeżywały rozkwit. Dla rynków kapitałowych strefy euro i dolara bezpieczniejsze było wówczas inwestowanie w stabilne gospodarki. Należało tylko umiejętnie z tego skorzystać a nie używać haseł kryzysu, by ciąć wydatki państwa i odchudzać portfel obywatela. Trzeba być jednak ministrem a nie księgowym. Czym się różnią ? Tym, że minister ma wizję kreowania dochodów państwa opartą nie na podwyższaniu podatków i karaniu obywateli, ale wizję zwiększenia dochodów z rozwijającej się gospodarki poprzez przyjazny system podatkowy. Księgowy patrzy jedynie na to by zgadzała się strona dochodów ze stroną wydatków czyli gdzie zabrać i komu dołożyć kolejne obciążenie. Jak można zachwiać popytem nie podnosząc pensji w sferze budżetowej od roku 2009. Przecież realnie nasze pensje zaczęły tracić na wartości i przy zmniejszonym popycie zaczęła spadać podaż. A podaż to mniej produkcji, mniej rąk do pracy a większe bezrobocie to większe obciążenie dla budżetu poprzez zasiłki dla bezrobotnych czy pomoc socjalną. Kto na tym traci PAŃSTWO, więc zysk poprzez nie wyrównanie choćby skutków inflacji staje się ostatecznie stratą. Kiedy w 2013 roku okazało się, że pomylił się w dochodach o 23 miliardy nieformalnie przyznano się do błędów sprzed 4 lat szukając oszczędności już nie po stronie biednego obywatela ale po stronie własnej. Wtedy też datuje się początek księgowości kreatywnej. Po stronie dochodów pojawiły się wtedy nawet prostytucja i hazard. (Swoją drogą przestańmy żyć w obłudzie i zalegalizujmy agencje towarzyskie, przynajmniej państwo coś będzie z tego miało a i o zdrowie i higienę będzie łatwiej - narażam się niektórym, ale tu są w końcu moje poglądy a jak ktoś myśli inaczej niech zakłada swojego bloga). Pan Rostowski miał za duży wpływ na politykę rządu, ale odpowiedzialność zawsze będzie spoczywała na Tusku. Premier odpowiada również za politykę społeczną a przy takim księgowym raczej nie znajdzie kolejnych wyborców. A jaki był efekt tej polityki pokazały ostatnie wybory. Nikt już nie kupił mamienia o wyższych płacach, bo było na to 8 lat. I nie mam pretensji do Premier Kopacz bo ratowała tylko zastaną sytuację.

Miłego popołudnia Tomek.

środa, 11 listopada 2015

fot. wp.pl


Patriotyzm

Brałem wczoraj udział w szkolnej uroczystości, która w przededniu Święta Odzyskania Niepodległości wielokrotnie nawiązywała do tej ważnej dla naszego kraju daty i do naszego patriotyzmu. Do napisania na ten temat paru słów zainspirowała mnie tak naprawdę Pani Dyrektor, która w swoim wystąpieniu mówiła o patriotyzmie wczoraj i dziś. Rzeczywiście patriotyzm kojarzy się Polakom ze zrywami narodowymi, powstaniami, walką a w nowszej historii z rzucaniem kamieniami w niechcianą władzę. A dzisiaj ? Czym dzisiaj jest i powinien być patriotyzm gdy jesteśmy krajem niepodległym a władza pochodzi z wolnych wyborów ? Kiedyś powiedziałem do strażaków na ich święcie, że wiem iż każdy z nich nosi w plecaku buławę bohatera i gotów jest wynosić ludzi z płomieni czy ratować tonących ale ich prawdziwym bohaterstwem jest codzienna praca, konserwacja sprzętu, sprzątanie rejonów, szkolenie a wszystko po to by nie zawieść gdy przyjdzie czas próby. I tak jest z patriotyzmem. Dzisiaj powinien się objawiać rzetelną pracą, uczciwością, nauką, płaceniem podatków itd. A jaka jest prawda ? Czy patriotyzmem jest kradzież paliwa w pracy, zabranie worka cementu, wywożenie śmieci do lasu a nawet zwykłe zaśmiecanie ulicy niedopałkiem. Unikanie płacenia podatków czy naciąganie ZUS-u lub MOPS-u. Takie postawy nie wiedzieć czemu są akceptowane i nazywane często cwaniactwem a nie zwyczajnie kradzieżą. W Szwecji największym wrogiem jest do dziś Bjorn Borg bo unikał płacenia podatków co dla społeczeństwa postrzegane było jako okradanie go.Czemu gdy rolnik sieje, uprawia to dba o swoje i gdy przyjdzie klęska rozpacza ? Bo to jego. Ale ten sam rolnik śmieci wiezie do lasu a kanalizę ma w  najbliższym rowie bo to już nie jego. Czemu nie potrafimy pojąć, że gdy przyjdzie np. powódź to nie jest to tylko ludzka tragedia tych, których bezpośrednio dotknęła ale dramat całego kraju bo każdy z nas pośrednio będzie musiał ponieść koszty odbudowy. Tak samo ze sprzątaniem, odnowieniem  pobazgranej elewacji, naprawą szkód po "marszu niepodległości". Spróbuj w Niemczech wywieźć śmieci do lasu, wyłudzić zasiłek czy nawet nie ubezpieczyć na czas samochodu. Zareaguje każdy i szybko poinformuje stosowne władze. U nas jest kapusiem a tam gospodarzem we własnym kraju. Zmieńmy więc mentalność bo dziś nasz patriotyzm to praca na rzecz poprawy naszego wspólnego dobra a bronią patriotyzmu jest nie kamień ale głos w wyborach.

Miłego wieczoru Tomek

wtorek, 10 listopada 2015

http://parlamentarzysci.pl/

Prezydent czy Premier?


Ostatnia przepychanka o wyjazd na szczyt unijny skłoniła mnie do jeszcze jednej refleksji. Zastanowienia nad naszą konstytucją. Wprawdzie obowiązuje u nas od  1997 roku jednak dopiero w następnej dekadzie ujawniły się jej słabe strony jeśli chodzi o sposób sprawowania władzy w Polsce. Rozpoczęły się spory o podział kompetencji, które antagonizowały społeczeństwo. Szczerze to mało który obywatel orientował się jak wyglądała strona prawna sporu a w jego ocenie kierował się zwykle sympatiami politycznymi. Może więc pora by zrobić z tym porządek. Zmieńmy konstytucję i zróbmy albo system prezydencki z kontrolą parlamentu albo system na wzór niemiecki lub angielski, w którym rządzi premier. W tym systemie rola Prezydenta jest wyłącznie reprezentacyjna. I uwaga, nie zmieniajmy tego od jutra ale od następnych wyborów prezydenckich tak aby nikt nie mówił w kogo godzi zmiana bo przecież wyników wyborów za lat 5 jest całkowicie otwarty. Niestety w tym kraju mało kto myśli perspektywicznie i nie wierzę by coś udało się zmienić choć wszyscy mają na ustach dobro kraju. Manipulowanie przy konstytucji sprowadzać się więc będzie do ugruntowania pozycji partii rządzącej. Osobiście jestem zwolennikiem systemu prezydenckiego z kontrolą Sejmu i Senatu, ale Senatu już w innej formule, bo się nie sprawdza (swoją drogą potwierdziło się to, co pisałem o JOW-ach).


Miłego popołudnia Tomek

poniedziałek, 9 listopada 2015

fot. se.pl

Kto na Maltę

Zawsze staram się być obiektywny choć nie da się ukryć, że zawsze dla każdego będzie to trudne. Próbuję tak samo spojrzeć na spór dotyczący szczytu Unii Europejskiej na Malcie. Tym bardziej, że wcale nie jestem rozkochany w Platformie widzę jej dużo błędów i przykro mi, że przygarnęła i firmowała politykę takich ludzi jak Sikorski czy Rostowski (o tym kiedyś się rozpiszę bo to mój "ulubieniec"). Zacznijmy więc od początku (bo jak inaczej), Przewodniczący Rady Europejskiej dnia 27.10.2015r ogłasza szczyt unijny w sprawie uchodźców. Prezydent RP 5.11.2015r. ogłasza termin pierwszego posiedzenia nowego parlamentu.  I co ?  Dalej pisać już chyba nie trzeba bo widać kto popełnił błąd a wszystkie tłumaczenia w tej sprawie tylko kompromitują tych, którzy tłumaczą. Kiedy społeczeństwo wybierało nowego Prezydenta i nowy Parlament to przede wszystkim odrzuciło dotychczasowy sposób sprawowania władzy. W nim zaś między innymi to, że broniono ludzi skompromitowanych, popełniających błędy, które przynosiły wstyd władzy. Społeczeństwo liczyło, że ktoś poniesie konsekwencje lub chociaż publicznie powie przepraszam. I to miała być nowa jakość w polityce. Przecież nikt nie chce urządzać polowania na czarownice. Wczoraj na FB ktoś umieścił fajny post cytując Arystotelesa "nie chcesz być krytykowany: nic nie rób, nie mów, bądź nikim". Błędy popełniamy wszyscy a sztuką jest się do nich przyznać i umieć je nadrobić. Brak tego popycha nas w następne i kompromituje. Przecież wysyłanie odchodzącej Premier w sytuacji gdy reprezentuje odmienny pogląd od nowo wybranej władzy i to wybranej m.in. z powodu stosunku do uchodźców to jakaś farsa. To jawne oszukiwanie wyborców. Za tydzień mamy powiedzieć, że ustalenia są nie ważne bo reprezentowała nas była premier ? Dlaczego wciąż myślimy, że świat ma się kręcić wokół Polski. Uczono mnie nic o nas bez nas. Oj chyba kończyłem durne szkoły.

czwartek, 5 listopada 2015

rys.europim.pl

Emerytura


Wkurza mnie, że przy dyskusji na temat wieku emerytalnego używa się tak niewielu argumentów manipulując społeczeństwem. Właściwie słyszymy tylko, że będzie nas coraz mniej i niewielu pracujących będzie pracować na wielu emerytów, tym bardziej że żyjemy przeciętnie dłużej.  Gdzie liczby ? Gdzie pieniądze uzbierane przez 17 lat od czasu reformy systemu odkładane przez populację wyżu demograficznego. Tego już nam nikt nie powie. O pewnych rzeczach też pewnie w pełni świadomie nam się nie mówi. Po pierwsze nasze pieniądze nawet gdybyśmy odkładali na najgorzej opłacane konto to i tak procentują i jest ich więcej. Po drugie w Polsce jak i w innych krajach poprzez zmianę organizacji pracy i nowe technologie wydajność pracy wzrasta. Po trzecie jakie są koszty funkcjonowania systemu (ZUS) tzn. utrzymanie obiektów, administracji itp. za nasze pieniądze. Szczególnie, że im bardziej komplikuje się zapisy prawa tym więcej ludzi potrzeba do obsługi systemu. Moim zdaniem w dobrze zarządzanym systemie odpowiadającym za emerytury pieniędzy wystarczy. Wystarczy wziąć kalkulator policzyć wysokość składki, przepracowane lata i czas przeciętnej wypłaty świadczenia. Gdyby tak nie było nie pchałyby się do tych pieniędzy prywatne fundusze emerytalne, które swoją drogą potrafią mieć niższe koszty utrzymania, Wiek emerytalny powinien oznaczać czas, w którym nasza emerytura wyniesie 100%. A odejść na emeryturę można zarówno później jak i wcześniej np. od 55 roku życia, ale godząc się na dużo niższe świadczenie. Przy okazji mogłaby to być recepta na wyż demograficzny bo młoda babcia mogłaby się jeszcze zając wnukami zamiast wysyłania ich do wciąż za małej ilości nielubianych żłobków lub przedszkoli. No i pilnujmy naszych pieniędzy w ZUS. Inny pomysł to odkładanie na minimum socjalne a reszta to nasza indywidualna sprawa ale o tym innym razem.

Miłego wieczoru Tomek.

środa, 4 listopada 2015

fot. www.zaborcza.pl

Rusofobia


Dorastałem w czasach gdy naszym bratnim narodem byli towarzysze radzieccy. Nauka historii oparta była na zbawczej dla Polski roli ZSRR a jednym z ważniejszych świąt była nigdy nie wiem czemu obchodzona 7 listopada rocznica rewolucji październikowej. Na siłę odwiedzaliśmy i pielęgnowaliśmy groby żołnierzy radzieckich a obowiązkową atrakcją szkolną była wycieczka do kina na "Los człowieka". Uczyliśmy się też już od 5 klasy języka naszych przyjaciół. I jakoś dziwnie i na przekór nienawidziliśmy ZSRR. W domu i tak poznawaliśmy inną historię. Marzeniem była nauka angielskiego. Woleliśmy amerykańskie filmy mimo, że karmiono nas różnymi cyklami filmów radzieckich typu :prawda czasu i ekranu". A mimo wszystko jednym z najbardziej obraźliwych określeń było powiedzenie do kogoś "Ty Kacapie". O dziwo nasi rodzice byli na tyle mądrzy i zapobiegliwi, że godząc się z realiami z tej właśnie przyjaźni potrafili wyciągnąć korzyści. Wsiadali więc do "pociągu przyjaźni" z torbą pełną jeansów i przywozili obrączki, pierścionki, samowary (gdzie zagubił się nasz samowar nie wiem i żałuję), radio OKIEAN czy szczekającego pieska. Lecz wiatr dziejów zwrócił naszą przyjaźń w inną stronę, tą o której zawsze marzyliśmy. Nagle można było legalnie nienawidzić ruskich i palić ruskie flagi. I można zrozumieć pokolenie, które doznało bezpośrednich krzywd od przyjaciół ze wschodu ale czas mija, pokolenia odchodzą a nienawiść jest wciąż a może jeszcze bardziej żywa. Dziś 17 września jest jeszcze bardziej ważną i głośniej obchodzoną rocznicą niż 1 września. Katyń wciąż rozdrapywaną raną. A rosyjski kibic najbardziej znienawidzoną nacją na EURO 2012. W telewizji pokazuje się nam jedynie słuszną antyrosyjską retorykę i stu ludzi protestujących przeciw Putinowi. Czy naprawdę słusznie ? Kiedyś kolega przesłał mi maila z rysunkiem mapy europy widzianej oczami Polaka. Dała mi dużo do myślenia. Przede wszystkim, że w oczach innych narodów ta mapa i historia wygląda zupełnie inaczej. Spróbujmy spojrzeć na parę faktów z innej strony. Pakt Ribbentrop Mołotow do dziś nie możemy tego wybaczyć ale z punktu widzenia Rosji było to jedyne rozwiązanie. Była zbyt słaba na wojnę. Dawała sobie trochę czasu a skorzystała jeszcze z przesunięcia granicy (bufora) na zachód. Czego oczekiwaliśmy? że po 19 latach od wojny i polskich zbrodni na wschodzie ujmą się za nami i powiedzą Hitlerowi NIE? Katyń, wielka zbrodnia, to też zemsta za nasze wcześniejsze. Powojenne losy to radziecka walka o strefy wpływów. To normalne, że chcieli ugrać swoje a zachód nas zdradził tylko do niego nie mamy pretensji. Dziś też walczymy o wolną Ukrainę ale które państwo chce się pozbyć swojej strefy wpływów i to w kraju, który leży tuż za granicą (nie wspominam o znaczeniu militarnym i ekonomicznym Ukrainy dla Rosji, majdan to inny temat). Można nie lubić ale trzeba szanować mądrość Putina, że wyszedł z tej batalii zwycięsko bogatszy o Krym. Skąd więc taka nienawiść u młodego pokolenia. Dlaczego na rosyjskich kibiców była specjalna mobilizacja naszych. Czemu rosyjski punkt widzenia zawsze przedstawiany jest z ironią. Kiedyś byliśmy mądrzy i mimo rosyjskiej propagandy mieliśmy swoje zdanie a dziś gdy otacza nas zachodnia daliśmy się jej zaślepić. Gdzie nasza mądrość, którą mieli nasi rodzice gdzie nasza torba, jeansy, złoto i samowary. W dziewięćdziesiątych latach Elbląg rozwijał się i spytajcie się stolarzy, hurtowników itd. dlaczego ? Bo kwitł handel z Rosją. Może ktoś tą nienawiść podsyca i handluje zamiast nas, robiąc z nas głupka. Przepraszam ale te moje myśli, dzisiaj takie nie poskładane ale czujecie co mam na myśli. I zadajcie sobie pytanie dlaczego do dziś w żadnej telewizji nie można zobaczyć oscarowego rosyjskiego "Lewiatana" a i w ogóle filmów zza tamtej granicy. A ostatnio obejrzałem ściągnięty z internetu "Tak tu cicho o zmierzchu". Zero polityki, po prostu dobry film.

Pozdrawiam Tomek

wtorek, 3 listopada 2015

facebog.deon.pl

Wolność czy swawola ?

26 lat temu odzyskaliśmy niepodległość. Razem ze zmianami ustrojowymi przyszła wolność obywatelska. Dziś często słychać jestem wolnym człowiekiem mogę robić to co chcę. Czy aby na pewno? Czy my właściwie rozumiemy wolność ? Polak często nie chce zauważyć, że takie jego podejście  często stoi w sprzeczności z wolnością drugiego człowieka. Moim zdaniem nadużywamy często wolności a wtedy jest to już swawola. Marzeniem moim jest abyśmy pojmowali ją tak jak doświadczyłem tego we Włoszech. Chciałem kupić kuszę (taką na ryby). Zapytałem jakie prawo obowiązuje w ich kraju i czy mogę polować na ryby w morzu. Łamiąc barierę językową raz słyszałem, że mogę by za chwilę usłyszeć, że nie. Długo trwało nim zrozumiałem mówcę. Polować mogłem właściwie wszędzie ale moje łowy nie miały prawa stanowić zagrożenia dla innego człowieka. Mogłem łowić praktycznie na plaży ale do chwili gdy pojawił się tam pierwszy turysta. I nie potrzeba ku temu żadnych tablic ostrzegawczych ani stanowienia dodatkowego prawa. A jak my pojmujemy naszą wolność ? Druga w nocy pensjonat w Grecji i rodacy raczący się lokalnym winem. Hałas na całą okolicę, śpiewy bo "przecież zapłacili", bo przecież są wolni. Jak kończy właściciel zwracający im uwagę ? ginie pobity przez biesiadników. "Bo za naszą wolność gotowi jesteśmy zginąć". Ileż przykładów niesie życie: las cisza, aż do chwili gdy nie przyjedzie ktoś kto włączy radio na cały regulator, 23 wieczorem zamykasz oczy po ciężkim dniu i słyszysz trąbienie bo ktoś podjechał po Twojego sąsiada, widzisz z daleka dwa miejsca do parkowania i pędzisz by zdążyć ale koleś przed tobą staje idealnie pośrodku obydwóch. Myślę, że wiele takich naszych zachowań jest bezmyślnych ale czemu gdy ktoś nam zwróci uwagę, czy poprosi, naszą reakcją jest agresja. Ciekawy jestem czy choć po czasie przychodzi refleksja. Trąbienie i wykrzykiwanie na błąd drugiego kierowcy zamiast uśmiechu i przyjacielskiego podniesienia dłoni. I jak patrzę na dzieci, które są świadkami takich właśnie zachowań swoich rodziców to obawiam się, że długo się nic nie zmieni. Oczywiście przykłady można mnożyć ale chciałem tylko zwrócić uwagę na problem i przypomnieć, że nasza wolność kończy się zawsze tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka.

Pozdrawiam Tomek

poniedziałek, 2 listopada 2015

fot.http://mysli.dlajezusa.art.pl/

Polskie przebaczenie

Jeden z moich kolegów na FB udostępnił wczoraj listę 1706 agentów SB, którzy piastują wysokie stanowiska w kraju. 26 lat po upadku systemu temat wciąż aktualny i wciąż w kontekście rozliczania przeszłości. W dobrym dowcipie maż mówi, że gdyby 25 lat temu zabił swoją żonę to właśnie by wychodził na wolność. Czytaj zaczynał nowe życie. Agenci SB takiej szansy nie mają. Nie dzieli się ich na tych którzy chcieli, musieli (poprzez zawirowania i błędy życiowe, które umiejętnie wykorzystało SB), byli archiwistami, sekretarkami. Wszystkich wrzucamy do jednego wora i publicznie rozliczamy bez szans na przebaczenie. Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po umieszczeniu postu sięgnęła do Św. Piotra, który trzykrotnie wyparł się Chrystusa a ten Go jednak nie potępił. Pierwszym Świętym jest złoczyńca z krzyża obok Chrystusowego, który żałuje za grzechy. A gdzie szansę żałowania za grzechy daje się agentom SB. Jako i my odpuszczamy mówimy codziennie. Tylko co innego modlitwa co innego życie. Słabe brzmiała odpowiedź na mój komentarz. Wszystko co nie będzie zgodne z myślą autora będzie słabe. Wyrok został wydany.Oskarżonego o zdanie nie warto pytać. Wkurza mnie dziś gdy 30-letni historycy próbują mi opowiadać o tamtym systemie. Dorwą jakiś dokument wytworzony przez znienawidzonych przecież ludzi tamtego systemu i kreują na jego podstawie historię. Iluż ludziom zrobiono krzywdę. Mnie tej historii młody naukowiec uczyć nie musi. W latach 1979-1984 okna mojego internatu wychodziły na Stocznię Gdańską. Moją parafią była Święta Brygida gdzie miałem zaszczyt razem z moją koleżanką z internatu pić we trójkę klika razy herbatę z ks. Henrykiem Jankowskim. Chodziłem na manifestację pod pomnikiem Jana III Sobieskiego. Siedziałem w drugiej ławce za Wałęsą w kościele w. Mikołaja w Gdańsku. Za oknami czuć było gaz i leciały kamienie a w szkolnej torbie zawsze była jakaś ulotka. Wiem, że SB pytało o mnie mojego Kierownika Internatu i dziś nieraz kusi mnie by pójść do IPN-u i zajrzeć w swoją teczkę. Tylko po co ? Znajdę tam coś dobrego? Potem uczyłem się w Warszawie w mundurowej szkole ale nigdy nie miałem legitymacji ZSMP czy PZPR. Po sąsiedzku była parafia Św. Stanisława Kostki i już w pierwszych dniach nauki przyszło mi uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych ks. Jerzego Popiełuszki. Wzrastałem razem z historią ale nie mam w sobie nienawiści do tamtych ludzi/ Od zbrodni są sądy od błędów sumienie a nie publiczny lincz. Większy żal mam dziś do ludzi w nowym systemie, którzy z czystej chrześcijańskiej zazdrości lub nienawiści biorą długopis i zaczynają swój list słowami "uprzejmie donoszę".  Kto ich rozliczy ? W młodej przeszłości jest za dużo ludzkich krzywd i za bardzo grają mami emocje byśmy umieli patrzeć na nią obiektywni zostawmy ją więc do oceny przyszłym pokoleniom bo dziś historii nie piszemy tylko ją kreujemy.

Miłego dnia Tomek 

czwartek, 29 października 2015

fot.http://kiepscy.wikia.com/


Polak wie wszystko

Polak wie wszystko i na wszystkim zna się najlepiej. 
Wiele lat temu przyjechał do mnie wujek ze Szwecji. Źle się poczuł i pojechaliśmy do lekarza. Najpierw do ogólnego potem do specjalisty. Postawili, wydawało mi się, dwie różne diagnozy. Dla mnie był to powód by rozpocząć dyskusję na temat profesjonalizmu lekarzy. Wujek szybko dyskusję skończył. Stwierdził, że to są wykształceni ludzie, uczyli się, swój fach znają i obydwaj mają rację. I dziś wiem, że mieli. 
We Włoszech widziałem dyskusję dwóch elektryków. Skończyła się gdy zadzwonili do inżyniere (fonetycznie) i zrobili tak jak powiedział. A u nas ? Rozmawiałem dziś z jednym z lokalnych polityków. Dokładnie w tym temacie tj. madrości Polaka. Opowiedział mi jak to przyszedł do niego obywatel i tłumaczył mu kodeks wyborczy i jego interpretację w sytuacji gdy trafił do jednego z współtwórców kodeksu. 
Ileż dyskusji przy stole opiera się o stwierdzenie słyszałem że... , albo mój kolega co pracuje w Niemczech i mówił mi... Ileż razy w urzędzie, przychodni brzmi bo ja słyszałem... I zwykle kończy się to kłótnią a potem opowieścią o niekompetentnym urzędniku lub wrednej pielęgnarce. Polak nie sprawdzi, nie przeczyta on po prostu WIE.
Kiedyś znając tematykę próbowałem tłumaczyć, że jest inaczej. Zadawałem pytania by sprecyzować stwierdzenia mówcy. I wcale nie chodziło mi o to by udowodnić, że wiem lub wykazać niewiedzę mówcy. Po prostu mam dociekliwą naturę i jak coś słyszę to staram się sprawdzić. Narzędzia dzisiaj są ku temu zdecydowanie lepsze niż kiedyś (internet). Dziś już nie pytam tylko słucham.
Polak woli się obrazić niż sprawdzić. A jeśli kiedyś niechcący dowie się, że racji nie miał to i tak się nie przyzna. Jak to zmienić ? Nie wiem choć marzę o tym bo nagle dowiedzielibyśmy się, że mamy dobrych urzędników, lekarzy, strażaków, elektryków itd .no ale co wtedy Polak mógłby krytykować. No i nie byłoby na kogo się obrażać przy stole.

Miłego wieczoru Tomek

środa, 28 października 2015

fot. hejtuje.com

Czas Rozliczeń

Wybory za nami nadchodzi czas rozliczeń. I oto jako pierwszy winnych porażki wyborczej PO wskazuje Radosław Sikorski. Oczywiście jego zdaniem za wszystko odpowiada Ewa Kopacz. Większej bezczelności nie słyszałem. Może to moja osobista niechęć bo jakoś od początku mi nie pasował, choć moi rodzice stawiali go za kiedyś wzorzec, ale czas pokazał, że chyba nie mieli racji. Zacznijmy od tego, że w imię swojej przyszłej kariery rozstał się z PIS-em, którego członków za chwilę chciał dorżnąć jak watahę. Potem dowiedzieliśmy się o sposobie sprawowania przez niego urzędu z afery podsłuchowej (przy posiłku na koszt państwa) by w końcu dowiedzieć się ile to kilometrów musiał przejechać samochodem prywatnym tankowanym na koszt sejmu by godnie wykonywać swoją misję. I nagle ten człowiek nie widząc swojej winy w kiepskim wyniku PO winą obarcza Ewę Kopacz. Można się domyślać, że jego marzeniem jest liderowanie platformie a to jest tylko sposób na wycięcie konkurencji. Jeśli jednak ktoś mu zaufa to w następnych wyborach sympatycy PO zmieszczą się na tej kolejowej platformie. Ewę Kopacz szanuje nawet opozycja za jej pracowitość. W gruncie rzeczy jest słowna bo nie obiecywała dużo ale wiele z tego co powiedziała udało się jej zrealizować. Szkoda, że urodą tylko nie grzeszy bo wbrew pozorom wyborcy też na to patrzą. A co do rozliczeń. Wszędzie wygląda to inaczej bo gdyby zmieniać przywódców partii to nie było by dziś sukcesu PIS-u, który dziś wygrał mądrością Kaczyńskiego, który umiał wyciągać wnioski z przegranych wyborów. W przypadku lewicy z kolei porażka nie ma na imię Barbara lecz Leszek, który dawno nie wiedział jak skończyć (i ludzie mu podobni na listach lewicy) i w mniejszym stopniu wypalony już Janusz. Zagadkę mam z PSL bo Piechociński to mądry człowiek, wygrał samorządy. Sam jednak nie dostał się do Sejmu. Ale kto miałby być następcą ? Nie widać. Żal mam tylko, że wcześniej bronił skompromitowanych ludzi z PSL-u bo wyborcy to zapamiętali.
I na koniec nawiązując do wszystkich tych co zmieniają partię byleby tylko istnieć. Mam kilka ulubionych nazwisk ale bardziej boli mnie to, że przyjmując w swoje szeregi kogoś takiego partia proponuje mu wyższe miejsca na listach niż swoim ludziom nie zauważając, że mają prawo czuć się oszukani. Jak tacy dobrzy niech startują z 15  miejsca i cieszą się, że na tej liście się znaleźli. Mnie ktoś powiedział Tomek mogłeś startować od Kukiza. Jeśli tak to dziś sprzedał bym partię jutro przyjaciół a pojutrze siebie a ja chcę mieć do siebie szacunek. Więc jeśli nawet z innej listy to z dopiskiem sympatyk PSL-u.

Miłego wieczoru Tomek