poniedziałek, 4 stycznia 2016


HANDEL

         Czas Świąt to okres gorączki zakupów. Na szczęście już za nami. Biedni byliśmy my jako klienci ale biedne taż były ekspedientki i kasjerki w sklepach. Pośpiech to nerwy, a te znajdowały nieraz ujście w kontaktach z obsługą. Stojąc w kolejce zastanawiałem się co zmieniło się od dawnych czasów. Na ile różni się dzisiejsza obsługa od tej pokazanej choćby w filmie "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz". I z przykrością dochodzę do wniosku, że niewiele. Tak sklep jest czystszy i kolorowszy. Ekspedientka jest bardziej zadbaną kobietą i wygląda czyściej, ale ja jako klient wielokrotnie wciąż czuje się intruzem. Ot przychodzę do "Kauflandu" i poszukuje orzechów laskowych łuskanych. Pytam panią z obsługi, która odsyła mnie do trzeciej półki. Podchodzę zgodnie ze wskazaniem i znajduję orzeszki ziemne. Wracam z powrotem po wskazanie do tej samej pani, która cierpliwie układa nie wiem dlaczego tak ważne w tej chwili kartony. Odsyła mnie teraz do trzeciej alejki przy paluszkach. Pędzę z wózkiem i znajduję orzeszki w puszkach. No tak ale ja chciałem laskowe łuskane do ciasta. Wracam do mojej pani z informacją, że nie znalazłem a tam gdzie mi pokazała są tylko te w puszce. Bez odrywania się od pracy informuje mnie, że widocznie nie ma. Po co moja bieganina ? Nie można było podejść pokazać. Swoją drogą znaleźć kogoś w supermarkecie kogo można się o coś spytać to sztuka. Inny sklep. Kolejka na stoisku z wędlinami. Obsługuje oczywiście jedna pani. Druga kroi ser trzecia stoi przy rybach gdzie akurat nikogo nie ma. Kolejka przyrasta ale do pomocy jakoś żadna się nie kwapi bo przecież pokrojony ser ważniejszy. Dochodzę w końcu do stoiska cieszę się, że to już moja kolej, ale nie ciesz się człowieku bo właśnie podchodzi jakaś ważniejsza pani z obsługi i zaczyna konwersację na szczęście o służbowych sprawach ale ja czekam i słucham. A stań se pani w kolejce do rozmowy ja też chciałem tylko kawałek pasztetowej. Czekam jednak ja. Te rozmowy częściej jednak mają prywatny charakter i mimowolnie stajemy się świadkami opowieści o wieczornych planach, czy nowej kiecce. Zgubą tych czasów jest też telefon komórkowy. Dotyczy to jednak dwóch stron. Szanuję gdy ktoś uzgadnia listę zakupów z drugą połową, ale stojąc do kasy nie mam ochoty słuchać jak czuje się teściowa sąsiadki w kolejce. Wiem nie mamy wpływu, gdy do nas dzwoni ktoś przed kasą, ale - "przepraszam oddzwonię" - nauczmy się.
        Tak czytam i lekko przesadzam jest trochę lepiej, ale niewiele potrzeba by było naprawdę fajnie. I niech dwie strony pamiętają, że nie są odpowiedzialne za nasz pośpiech i nerwy i nie im należy się nasza wykrzywiona mina, zniecierpliwienie, czy podniesiony głos.

Miłego popołudnia Tomek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz