czwartek, 14 stycznia 2016


HIPOKRYZJA


         Jadąc pociągiem w nasze piękne Karkonosze dla uprzyjemnienia czasu zabrałem ze sobą jako lekturę "ANGORĘ". Zawszę ją lubię za panoramę wszelkich poglądów i treści. Najbardziej ujął mnie jednak list czytelniczki, która skarżyła się dobiegając sześćdziesiątki na hipokryzję swojego małżeństwa. Kiedy pobierała się z mężem ten wyraźnie nakreślił katolicki charakter ich związku i utrzymuje go do dziś, ale w nim prócz kalendarzyka, chodzenia do kościoła i regularnego przyjmowania Komunii nie było nic ciepła. Związek trwał za sprawą czwórki dzieci, które niedawno opuściły "gniazdo" i została pustka, ból, krzyk, agresja, żale, pretensje i pytanie czy ta druga strona to widzi i jest tego świadoma. Obawiam się, że nie. Nie jestem świętoszkiem i nie mam zamiaru kogoś oskarżać. Nie mnie jest oceniać czyjeś winy, ale chyba każdy z nas ma coś takiego, że gdy siedzi w kościelnej ławce i patrzy na tych co lgną do Komunii, że chyba jest coś nie tak. Tak wiem pierwszym świętym był złoczyńca z krzyża obok Chrystusa ale w nim była szczera chęć poprawy choć los nie dał mu już tego przemienienia wypróbować. Nam po każdej spowiedzi znów też dana jest szansa, tylko gdy widzę gościa, który od lat postępuje tak samo to co to znaczy? Chyba tylko tyle, że nie ma za grosz świadomości grzechu. Każdego dnia oszukiwał na wadze sprzedając wędlinę by zabrać kawałek do domu, ale w niedziele w kościele jest pierwszy. Dostaje pracę w firmie transportowej, po każdym kursie bierze 20 litrów do domu i tłumaczy sobie, że przecież oszczędził (swoje ?). Żeby chociaż oszczędzał wodę i prąd w firmie, ale tego nie można zabrać do domu. Każda praca stwarza takie możliwości, a my posiedliśmy cudowną zdolność usprawiedliwiania tego. Potem dochodzi do skrajności. Gdy Policjant po trasie zatrzyma się przed sklepem by coś kupić robią mu 20 zdjęć. Kto robi ? Ten co kradnie, bo on pewnie by tak zrobił. Starsze panie w kolejce do lekarza okłamujące pozostałych o swoim numerku w kolejce i przychodzące pomimo tego, że takiej potrzeby już lekarz nie widzi. Ktoś się przez nie nie dostanie na badanie, będzie cierpiał ale ona już w kościółku i do Komunii. Przykładów tysiące tylko jak to zmienić ? Macie pomysł ?

Miłego dnia Tomek

2 komentarze:

  1. Niestety, pokolenie sierot po komunie musi odejść do domu Ojca. Do niedawna myślałem, że to rozwiąże problem zakłamania i gloryfikacji cwaniactwa. Niestety, nie rozwiąże. Panie chodzące do lekarza będą tam chodzić nadal - jest to jedyna często w ich życiu rozrywka. A do tego - rośnie nam kolejne pokolenie roszczeniowych cwaniaczków, wychowanych na "tefałenach" i możliwości poszczucia pismakami każdego, kto się nie spodoba. Sądzę, że rozwiązaniem jest kapitalistyczny realizm, rodem z USA czy Holandii. Rozliczanie każdego litra paliwa, nie według normy spalania, tylko wedle wskazań czujników GPS. Kontrola trzeźwości w każdym zakładzie pracy i na każdym szczeblu, w tym na budowach. I wreszcie, wprowadzenie realnego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. W którym nie będzie tak, że skoro płaciłeś (a jeszcze lepiej - MOPS płacił za ciebie) po 60 złotych składki przez 30 lat, co daje jakieś 21 tysięcy złotych, to teraz masz prawo wykorzystać miliony z kasy innych. Nie. Masz prawo wykorzystać 21 tysięcy. Jeżeli każdą wizytę w poradni specjalistycznej wycenimy na jakieś 100 złotych, to - zakładając optymistycznie, że odwiedzasz poradnię raz w tygodniu - po czterech latach masz problem... A jeżeli do kataru wzywasz karetkę (600 złotych), to znacznie szybciej. Gwarantuję, że kolejki zniknęłyby błyskawicznie. Albo - skoro chcemy być solidarni - to solidarnie płaćmy za każdą usługę, powiedzmy, 10 złotych. Dla wielu obywateli, dwa wina dziennie to kwota niebagatelna. W standardzie mamy lekarzy POZ - to znacznie taniej, niż karetka. Czy strażacy do kota na drzewie. Oni go tam nie wsadzali, zagrożenia kicia nie stanowi, drzewo się od tego nie zapali... Ale do tego potrzebna jest edukacja społeczna i - kolokwialnie mówiąc - jaja u polityków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze się zastanawiam dlaczego banki tak szybko wprowadziły systemy kart płatniczych, a NFZ jakoś tego zrobić nie potrafi. Ja też jestem zwolennikiem limitu usług medycznych z wyłączeniem tych poważnych schorzeń gdzie musi obowiązywać zasada solidarności społecznej. Dzięki za śledzenie bloga.

    OdpowiedzUsuń