środa, 27 stycznia 2016


Nanosekunda


         Wiecie co to jest nanosekunda ? To czas jaki upłynie od chwili gdy zapali ci się zielone światło  na skrzyżowaniu do chwili kiedy kierowca z tyłu zatrąbi (uwaga tylko w Polsce). Na czym polega paradoks polskiego kierowcy. Wieczny pośpiech i nadużywanie klaksonu. Gdy jadę w trasę tak wiem chce jechać szybciej, dotrzeć na czas i rozumiem, że jeśli warunki pozwolą można jechać tyle by nie zagrozić sobie i bezpieczeństwu ruchu innych użytkowników drogi. Choć i tak ci co jadą przed nami to d..py a ci co nas wyprzedzają to debile. W mieście jednak to wszystko wygląda inaczej. Tu nawet największy pośpiech da nam minutę góra dwie zysku, a czy jest to warte stresu mojego i innych i ryzyka. Też się spieszę wielokrotnie przyznaję, ale na chłodno wiem, że lubię jak spokojnym letnim popołudniem samochód płynie po ulicy, a mnie smaga ciepły wiatr przez uchylone okno. Wtedy czuję radość relaks. Spiesząc się nie poczułem tego nigdy. Wiem wieczorem jest trochę luźniej na drodze, ale w dzień potrzeba naszej cierpliwości, uprzejmości i wyrozumiałości. Wyjeżdżając z pracy korzystam z niej wielokrotnie, bo natężenie ruchu powoduje, że stałbym ładnych parę minut, ale dzięki temu już za chwilę myślę gdzie ja mogę zrewanżować się innemu kierowcy. Częściej jednak nadjeżdżający kierowcy unikają mojego wzroku, bo wtedy łatwiej jest odmówić mi włączenia do ruchu. Kiedy byłem w Anglii uwierzcie mi wyglądało to zupełnie inaczej, a szczególnie zaskoczyła mnie sytuacja, kiedy ktoś wymusił na nas pierwszeństwo a mój kierowca skwitował to uśmiechem i podniesioną dłonią. U nas nie do pomyślenia. I jeszcze jedna moja obserwacja autorami tych trudnych zachowań w moim mieście są najczęściej ci z rejestracją NEB. Może więc kultura kroczy powoli od wielkich ośrodków pod każdą strzechę i po prostu potrzeba jeszcze trochę cierpliwości. 


Pozdrawiam Tomek

1 komentarz:

  1. Zgadzam się z tym co napisałeś, ale muszę przyznać, że kultura jazdy w Polsce jest i tak dużo wyższa niż była kilka lub kilkanaście lat temu. Fakt, sporo nam jeszcze brakuje do innych państw w Europie i na świecie, ale jest lepiej. Częściej istnieje możliwość włączenia się do ruchu wynikająca z uprzejmości innego kierowcy, choć z cierpliwością na skrzyżowaniach to faktycznie nadal mamy problem, jakby tak sekunda miała uratować komuś życie. Natomiast, w moim rejonie autorami trudnych zachowań są niestety przedstawiciele dużych miast (przynajmniej tak wynika z rejestracji samochodów).

    OdpowiedzUsuń