środa, 2 marca 2016


Polski Urząd

      Choć w tym kraju wiele się zmieniło to polski urzędnik ewoluuje bardzo powoli. Prawdą jest, że bzdurne przepisy i prężnie rozwijająca się biurokracja powodują, że jego głównym zajęciem staje się dbałość o własne cztery litery. Podobnie zamiast brać przykład z zachodnich rozwiązań i upraszczać dokumentację rozbudowuje się ją do granic absurdu. Na przykład, gdy spotkali się polski wójt z jego odpowiednikiem z Austrii dyskutując o programach unijnych to gdy porównali dokumenty nasz zachodni kolega biorąc teczkę do ręki przekonany był, że otrzymał teczkę z kilku lat a nie z jednego projektu. Wniosek prosty to my sami tworzymy spis wymaganych (wielokrotnie zbędnych) dokumentów.
      Przy tym wszystkim zapominamy jednak o naszej głównej urzędniczej misji - służenia obywatelowi. W pośpiechu, biurokracji, chęci bronienia miejsca pracy trudno znaleźć miejsce na petenta. Trudno też znaleźć uśmiech dla niego. Często bowiem za rozbudowaną "papierologię" burę dostaje niczemu winny urzędnik, a i on dość ma przemądrzałych petentów, którzy gdzieś coś słyszeli, za nic nie próbują zrozumieć urzędnika no i często byli na zachodzie (tydzień ha, ha, i ich zwolnili) i tam to wygląda inaczej. Wielokrotnie wina leży po obu stronach i za grosz żadna ze stron nie chce tego przyznać. Prawdą jest jednak, że choć po części usprawiedliwiając urzędników to sam doświadczam ich niekompetencji lub nie wiedzieć czemu służącemu niepełnego informowania. Dlaczego o wymaganych dokumentach dowiaduję się często przy kolejnej wizycie zamiast od razu. Traktuje się mnie, że to mój interes i to ja powinienem wiedzieć. Potem wzajemne wkurzenie powrót z niczym i  jak tu się uśmiechać do ludzi. 
     Podsumowując: urzędniku pamiętaj dla kogo i dzięki komu pracujesz, udziel na początku wyczerpującej informacji a twój uśmiech to życzliwość i wyrozumiałość ze strony petenta nawet gdy zmuszasz go do zbędnej ale wymaganej prawem biurokracji. 

Miłego popołudnia Tomek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz