niedziela, 9 października 2016


Polska-Dania - trochę krytyki

       Razem ze wszystkimi cieszyłem sie wczoraj ze zwycięstwa naszych reprezentantów nad Duńczykami, ale najpierw był zafundowany na własne życzenie horror. Na temat pochwał nie będę się rozpisywał, bo czytalliśmy i znamy jej już wszyscy, łącznie ze wspaniałą intuicją Nawałki, który postawił na Cionka. Plan taktyczny też rozpisany był dobrze co świadczy o dobrym rozpoznaniu przeciwnika. I wszystko układało sie dobrze do kontuzji Milika, którego niesłusznie ostatnio krytykowano za jego grę w reprezentacji, a obyśmy boleśnie nie doświadczyli jego braku w najbliższych meczach. Moim zdaniem to właśnie duet naszych dwóch wspaniałych napastników jest naszym największym atutem. Podkreślam jednak duet. I wcale nie mam na myśli ewentualnych strzelców bramek, ale możliwości rozegrania i przytrzymania przez naszą drużynę piłki w przodzie. Zresztą duet to problem dla obrońców, bo muszą dokonywać wyborów (nieraz błędnych ale stwarzjących nam szansę), a nie skupiać się na jednym Lewandowskim. Zaczynam mieć jednak wątpliwości czy ten duet to świadomy wybór Nawałki czy raczej konieczność wynikająca z ewentualnej krytyki na nie wystawianie któregokolwiek z nich. Sami przyznajmy jak brzmiałoby medialnie gdyby zdrowy Milik nie był w składzie ? Być może o tym, że mam rację potwierdza fakt, że gdy przydarzyła mu się kontuzja Nawałka sięga nie po napastnika, ale po pomocnika. Kiedy zobaczyłem na ławce przygotowanego do gry Linettego podzieliłem się niepokojem z kolegami wspólnie oglądającymi mecz. I wcale nie uważam, że Linetty jest słaby. Oto bowiem Nawałka zmieniał plan taktyczny drużyny i ograniczał jej możliwości rozegrania pozostawiając osamotnionego Lewandowskiego w roli, z której znaliśmy go kiedyś z przegranych meczów, kiedy bez wparcia miał jak najdłużej utrzymywać piłkę, a może i coś strzelić. Do przodu było więc już zagrać znacznie ciężej bo do kogo skoro Lewandowski był nieustannie kryty. Pozostało grać w poprzek boiska i do tyłu pomiędzy pressingiem Duńczyków. W tych warunkach o błąd i pecha (bramka Glika ) łatwo a potem zaczynają grać przestraszone głowy, a zawsze większa siła i motywacja jest po stronie "goniących". Niestety mój niepokój był słuszny.  Dlatego z przykrością stwierdzam, że Nawałka, przy całym szacunku, nie umie właściwie analizować meczu w trakcie, gdy nie wszystko idzie po myśli i ma głęboko zakorzenione bronienie korzystnego wyniku co właściwie w ostatnich czterech spotkaniach skończyło się horrorami z dobrym (Szwajcaria, Dania) lub złym zakończeniem (Portugalia, Kazachstan). Czas wyciągnąć wnioski i grać swoje. To co ta drużyna najlepiej lubi. Nie zmieniajmy w trakcie ustawienia na defensywę, bo ograniczamy jej możliwości a błędy zdarzają się zawsze i nawet Kazachstan potrafi je wykorzystać. Na Armenię pewnie znów zobaczymy dwóch napastników, bo przecież nie wypada się bronić u siebie, ale obawiam się, że np. z Czarnogórą nie zobaczylibyśmy dwóch napastników, a potem dziwilibyśmy się niekorzystnemu rezultatowi. Na razie niech Nawałka podziękuje Lewandowskiemu, że ze swoją klasą w osamotnieniu potrafił strzelić trzecią bramkę, która okazało się dała nam zwycięstwo.


Ps. Nieraz nie mogę się nadziwić, czy oglądam ten sam mecz co inni. U nas zawsze gloryfikujemy strzelców bramek, ale nie umiemy już obiektywnie ocenić tych, dzięki pracy których bramek nie tracimy. Ostatni krytykujemy Krychowiaka, bo ma swoje problemy w klubie. Niejako z automatu przekładamy to na grunt reprezentacji. Mówimy o słabszej dyspozycji. O dziwo Duńske media uznały go za jednego z autorów zwycięstwa pisząc, że całkowicie wyeliminował ich głównego rozgrywającego Eriksena. My go zaś rozliczamy za dwa niecelne podania hmm.  

Miłego popołudnia Tomek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz