poniedziałek, 11 kwietnia 2016


Dotrzymać słowa

      Nam Polakom jakoś lekko przychodzi obiecywanie. Dzieje się tak zarówno w sferze politycznej, ale i również w społecznej. Politykę zostawiam osądom wyborców, ale społecznie nie mogę się pogodzić z tym jak lekko w naszym życiu podchodzimy do odpowiedzialności za dane komuś słowo. Często obietnica umyka nam, czas zaciera ją w pamięci, ale po drugiej stronie jest ktoś kogo zawiedliśmy i z kim pewnie przyjdzie nam się jeszcze nie raz spotkać w życiu. Będziemy rozmawiać bez świadomości, że ta druga strona ma do nas żal za niespełnioną obietnicę. Słowa te kieruję przede wszystkim do wszelkiej maści szefów i osób znaczących w życiu publicznym. Mało kto z nich ma świadomość jak wiele kosztowało proszącego odważenie się, by problem przedstawić. Sam wielokrotnie wahałem się czy mogę sobie na telefon lub prośbę pozwolić. Jeśli już jednak zdecydowałem się to było to dla mnie bardzo krępujące. Słowa obietnicy pt. oddzwonię, postaram się albo ok utwierdzały mnie w przekonaniu, że zrobiłem słusznie jeśli jednak nie znajdowały potwierdzenia w realizacji to nie skłaniały mnie do drugiej rozmowy, przypomnienia sprawy, bo już pierwsza kosztowała mnie zbyt wiele. Dotrzymywanie słowa świadczy o klasie człowieka, choć przyznam, że nieraz łatwo zapomnieć. Trzeba jednak umieć przyznać się przeprosić i już teraz traktując zadanie jako priorytet dotrzymać słowa i to z nawiązką (jeśli to możliwe). I tak kiedy szef zapomniał o obietnicy podwyżki nie powinien unikać "oczu" pracownika, ale spojrzeć w nie prosto przeprosić i dać jeszcze więcej. I bardzo ważna sprawa. Najpierw warto, by dać sobie chwilę na rozpoznanie tematu. Ale jeśli coś jest niemożliwe do zrobienia to trzeba umieć powiedzieć niekiedy  nie, bo ma ono większą wartość niż np. obietnica oddzwonienia, które nigdy nie ma już miejsca. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz